Dzień kobiet. Od ideologii do bojkotu kwiatowego

Jedną z cech komunistycznego systemu było celebrowanie różnorakich świąt. Najlepiej takich, które świetnie mogły się wpisać w ideologiczne ramy.

Publikacja: 06.10.2012 01:01

Dzień kobiet. Od ideologii do bojkotu kwiatowego

Foto: Uważam Rze

Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"

Dzień Kobiet po raz pierwszy w Polsce obchodzony był w roku 1948. Wszędzie tam, gdzie komuniści dochodzili do władzy, obiecywali słabej płci równouprawnienie. Tyle że robili to dość topornie, o czym świadczy również 8 marca. Nowe święto nie polegało bowiem na składaniu hołdu takim cechom, jak delikatność, subtelność, łagodność. Stalinowska rzeczywistość wtłoczyła kobiety niemal w dryl wojskowy. Rewolucja ściśle sprzężona z procesem powojennej odbudowy kraju wymagała twardej, bezwzględnej postawy.

Samodoskonalenie dla rewolucji

Rok 1950. Żadnych kwiatów i innych upominków. Za wcześnie, aby 8 marca był już elementem krajobrazu obyczajowego. To jakby jeszcze oderwana od zwykłego życia kampania ideologiczna. Kobiety polskie zostały wprzęgnięte w tryby światowej rewolucji, więc ważna była skala międzynarodowa święta. „Trybuna Ludu” relacjonowała: „Dzień ten był potężnym przeglądem sił setek milionów kobiet miłujących pokój i czynnie walczących przeciwko zbrodniczym knowaniom podżegaczy wojennych”. Obchody święta w Polsce zbiegły się zresztą z imprezą o doniosłym ideologicznie i propagandowo znaczeniu – II Światowym Kongresem Obrońców Pokoju w Warszawie.

Święto traktowano jako okazję do podejmowania przez kobiety ciężkiego wysiłku i przekraczania norm produkcyjnych. Na przykład rekordem w Wedlu było wyrobienie przez pracownicę 208 procent normy. Ale nie tylko o taką pracę i o takie wyzwania chodziło. „Członkinie spółdzielni produkcyjnej w Andrzejowie zorganizowały koło Towarzystwa Przyjaciół Dzieci oraz koło Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i zwerbowały do koła gospodyń 30 nowych członkiń.”

Co w zamian? Chociażby awans w patriarchalnej machinie, która stanowiła rację bytu dyktatury proletariatu. Towarzyszyły temu protekcjonalne gesty władzy, niezależnie od tego, co decydowało o awansie przedstawicieli niższych warstw: „Gorącymi oklaskami przyjęto przemówienie córki małorolnego chłopa – Starzak-Wrześniowej, która za swe wybitne zdolności i zasługi społeczne wysunięta została ostatnio na stanowisko naczelnego dyrektora PMS [Państwowego Monopolu Spirytusowego] w Krakowie”.

Były też odznaczenia państwowe. Prezydent Bolesław Bierut nadał je „251 czołowym robotnicom fabrycznym i rolnym, chłopkom mało- i średniorolnym, inteligentkom pracującym i jednej gospodyni domowej”. Intrygująco brzmi uzasadnienie w przypadku lekarza psychiatry Kamilli Kancewicz. Otrzymała Order Sztandaru Pracy klasy I jako wyraz „uznania za 50 lat trudnej walki o socjalizm, bezustannej pracy nad sobą i pracy dla innych”. A zatem państwo nagradzało kobietę za podjęcie przez nią swoistego samodoskonalenia dla rewolucji. W zamieszczonym w „Trybunie Ludu” bogatym życiorysie Kancewicz nie ma oczywiście mowy o represjach stalinowskich, jakie dotknęły tę polską działaczkę komunistyczną podczas pobytu w ZSRR.

Partia składa samokrytykę

Popaździernikowa odwilż przynosi zmiany, które dają o sobie znać także w klimacie obchodów Dnia Kobiet. Zwracają uwagę słowa zawarte w liście KC PZPR do kobiet polskich z okazji 8 marca (rok 1957): „Widzimy konieczność takiego rozwiązania sprawy dodatków rodzinnych, by umożliwić matkom wielodzietnym poświęcenie się wychowaniu dzieci. (…) Za ważny problem uważamy rozwój sieci handlu i różnorodnych placówek usługowych, by ulżyć kobietom w ich pracy w gospodarstwie domowym”. Tak więc ówcześni polscy komuniści nie zamierzali – przynajmniej na poziomie werbalnym – wojować z tradycyjnym modelem rodziny, tak jak to dziś czynią ich spadkobiercy z postkomunistycznej lewicy.

Dalej w liście padają zwroty, które kojarzą się raczej z obiegowymi wyobrażeniami o dzikim kapitalizmie aniżeli o rzeczywistości PRL drugiej połowy lat 50.

Wskazana jest konieczność przeciwdziałania praktykom dyskryminacyjnym, przejawiającym się w tym, że kiedy zachodzi potrzeba zwalniania ludzi z pracy, to na pierwszy ogień idą właśnie kobiety. I pada wniosek: do zadań związków zawodowych i organizacji kobiecych należy kontrolowanie tego, czy wśród zwalnianych kobiet są chociażby jedyni żywiciele rodzin. Tak więc w sferze oficjalnych deklaracji, a także pod względem retorycznym, kierownictwo partii poszło z jednej strony w kierunku upodmiotowienia kobiet, z drugiej zaś podjęło pewnego rodzaju samokrytykę, bo przecież napiętnowane zostały struktury bądź co bądź państwowe. Nazajutrz po święcie „Życie Warszawy” relacjonowało: „Kobiety otrzymały wiele dowodów uznania i przyjaźni od towarzyszy pracy, od rodzin i przyjaciół. W całym kraju odbyły się liczne akademie i wieczornice, urządzane przez organizacje społeczne i zakłady pracy. Odznaczenia, premie pieniężne i upominki stały się wyrazem gorących uczuć całego społeczeństwa i jego troski o to, by trudne życie kobiet polskich stawało się coraz lepsze i łatwiejsze”.

Sałata zamiast bukietu

Lata 60. były chyba czasem ostatecznego oswojenia się Polaków z 8 marca. Dzień Kobiet coraz bardziej stawał się podtrzymywaną przez państwo nową świecką tradycją. W coraz mniejszym stopniu towarzyszył świętu zapał ideologiczny, tak przecież charakterystyczny dla czasów stalinowskich. Wyraźnie to już widać na początku kolejnej dekady, gdy nie rozkręcił się jeszcze na dobre gierkowski konsumpcjonizm.

Rok 1972. Z okazji 8 marca Edward Gierek i Piotr Jaroszewicz składają Polkom życzenia. Kierują słowa pozbawione agresywnego ideologicznego tonu, tym niemniej dominuje w nich typowa dla języka establishmentu PRL drętwa mowa: „Ze szczególnym szacunkiem zwracamy się do polskich matek i żon, którym każda rodzina zawdzięcza ład i ciepło codziennego życia”.

A jak święto odcisnęło się w pamięci samych kobiet? „Trybuna Ludu” zwracała uwagę na spektakularne akcje: „Dla niejednej kobiety tegoroczny 8 marca kojarzyć się będzie z trwałymi upominkami. Na przykład w szeregu zakładów pracy w Wielkopolsce, w których przeważają kobiety, otwarto nowe stołówki, szatnie, umywalnie. Dla robotnic tamtejszej wytwórni wyrobów tytoniowych istotne znaczenie będzie miał fakt zlikwidowania nocnej zmiany z soboty na niedzielę”. Postęp docierał też na wieś. W kilkunastu powiatach województwa koszalińskiego odbyły się „sejmiki dziewczęce”, na których omawiano m.in. „stan zdrowotności i higieny na wsi oraz udział kobiet wiejskich w różnych konkursach rolniczych”.

Koniec lat 70. to – rzecz jasna – okres, w którym kraj był już przeorany przez konsumpcjonizm. W roku 1978 „Życie Warszawy” dwa dni przed świętem informowało: „Chętnie kupowanym prezentem dla kobiet są zawsze kosmetyki. Toteż WSS Społem zgromadziła ich sporo. Duży jest wybór importowanych lakierów do włosów, są jugosłowiańskie dezodoranty, zagraniczne płyny do kąpieli. Z wyrobów krajowych – pod dostatkiem będzie kremów, szminek, szamponów, lakierów do paznokci, wód kolońskich i perfum. Sklepy otrzymają też importowane wyroby ze szkła i ceramiki. Będą to między innymi chińskie komplety do herbaty, filiżanki do kawy, salaterki i talerze”. Oczywiście nie mogło zabraknąć kwiatów: „Ogrodnicy obiecują dostarczyć wystarczające ilości goździków, tulipanów, frezji, gerber. Będzie też trochę róż, konwalii i małych wiosennych bukiecików, najchętniej kupowanych przez młodzież”.

Same obchody święta odbyły się pod znakiem imprez (koncertów, wieczornic itd.) w rozmaitych instytucjach z udziałem władz partyjnych i państwowych. Wielodzietne matki otrzymały medale. Pracownice Zakładów 22 Lipca dostały torciki rodzimej produkcji, a PLL LOT – kolorowe chusteczki.

Ale w latach 80. nie było już tak kolorowo. Posępny klimat stanu wojennego przeplatał się z ogólnym poczuciem beznadziei, jakie musiało się rodzić w związku z ciężką sytuacją gospodarczą kraju. W roku 1983 Dzień Kobiet to przede wszystkim problem zawyżania cen kwiatów przez producentów. Komentator „Trybuny Ludu” próbował się wcielić w – nomen omen – głos ludu, nawołując do „kwiatowego bojkotu”. Zamiast kwiatów proponował: „Sałata tańsza i zdrowsza, a do tego ma witaminy, tak potrzebne na przedwiośniu”. Autorowi nie chodziło zresztą wyłącznie o kwiaty z okazji 8 marca. Szedł dalej: „Marzy mi się (…) społeczna zmowa niekupowania czerstwego chleba lub źle wypieczonego chleba, niepijalnego mleka czy niejadalnych serków. Lista jest długa... Bo czas na bojkot wszelkiej tandety i bubli, na powszechną niezgodę na bałaganiarstwo, marnotrawstwo, niekompetencję”.

Obciach obyczajowy i koniec

Im było bliżej końca PRL, tym Dzień Kobiet stawał się coraz bardziej utrwalonym, lecz pustym rytuałem. Przynależał bowiem do epoki, która odchodziła w przeszłość. Bynajmniej nie tylko z powodu totalitaryzmu, ponurej ideologii i innych wielkich spraw. Problem tkwił w zwykłym obciachu, jakim były formy świętowania 8 marca dla liberalizującego się obyczajowo społeczeństwa. Bo przecież właśnie pod względem obyczajowym realny socjalizm w porównaniu z procesami, jakie zaczęły się dziać po roku 1989, okazał się dość konserwatywny. I z pewnością nie wyzwolił kobiet w takim sensie, w jakim oczekują tego feministki.

W roku 1990 „Życie Warszawy” zauważyło: „Zwyczaj wręczania kwiatków kobietom w dniu 8 marca ginie śmiercią naturalną od kilku lat. W biednych instytucjach jeden kwiatek wręczano niewieście z najdłuższym stażem pracy. W PGR-ach omijano kobiety przebywające na urlopach macierzyńskich lub emeryturach. W niektórych zakładach kwiatek zastępowano talonem, pończochami, prześcieradłem, czajnikiem lub garnkiem do mleka. Śródmiejscy właściciele kwiaciarni zamówili na Dzień Kobiet w tym roku znacznie mniej kwiatów niż w poprzednich latach, a i tak na ogół sprzedali ich bardzo mało”.

I tylko dziw bierze, że formalnie 8 marca został zniesiony w Polsce dopiero w roku 1993. Manify i wszystko, co zdarzyło się potem, to już temat na osobną opowieść.

Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"

Dzień Kobiet po raz pierwszy w Polsce obchodzony był w roku 1948. Wszędzie tam, gdzie komuniści dochodzili do władzy, obiecywali słabej płci równouprawnienie. Tyle że robili to dość topornie, o czym świadczy również 8 marca. Nowe święto nie polegało bowiem na składaniu hołdu takim cechom, jak delikatność, subtelność, łagodność. Stalinowska rzeczywistość wtłoczyła kobiety niemal w dryl wojskowy. Rewolucja ściśle sprzężona z procesem powojennej odbudowy kraju wymagała twardej, bezwzględnej postawy.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo