Pismo Jerzego Urbana pod koniec marca opublikowało rzekomy stenogram rozmów premiera z innymi politykami podczas meczu Polska-Ukraina. W kolejnym numerze redakcja "Nie" wyjaśniła, że publikacja była żartem z okazji 1 kwietnia. Przez to jednak, że publikacja nie ukazała się 1 kwietnia, część portali i komentatorów uwierzyła, że rozmowa była prawdziwa.
Informację o pozwie potwierdził w rozmowie z TOK FM Paweł Graś. - Jest to jednak pozew prywatny. Donald Tusk złożył go jako osoba prywatna, a nie premier - podkreślił rzecznik. - Ten "żart" pojawił się w piątek, a prima aprilis był w poniedziałek. Przez to wiele osób potraktowało tę publikację śmiertelnie poważnie, zaczęła ona funkcjonować w przestrzeni publicznej - dodał.
"Ale czapkę przyniósł i wciąż z tym tabletem. W szpitalu nago zdjęcia, klata w Miami, jakieś małpie cyrki" - miał mówić, według rzekomego stenogramu, Grzegorz Schetyna o Lechu Wałęsie. Donald Tusk miał odpowiadać: "technologia jak dla każdego. Jak ta z Poznania od teatru, y... no ch...a papieża".
"W ocenie powoda cała treść artykułu oraz jego kontekst miały poniżyć go w oczach opinii publicznej i wywołać przekonanie, że premier sprawujący władzę w Polsce jest osobą pozbawioną zasad etycznych" - napisała w pozwie reprezentująca Tuska radca Magdalena Witkowska.
- Mój szef Jerzy Urban powiedział, że poznał dotychczas 13 premierów, ale Tuska osobiście nie zna, więc chętnie go pozna, nawet w sądzie – mówi Presserwisowi Waldemar Kuchanny, zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Nie".