Palikot odniósł się w ten sposób do zeznań funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którzy podczas komisji służb specjalnych mieli powiedzieć, że Macierewicz zlecił tłumaczenie tekstu raportu na rosyjski jeszcze przed jego publikacją, zaś tłumaczenie miało odbywać w niekontrolowany sposób przez osobę, co do której służba miała zastrzeżenia. Do tej pory SKW przedstawiła jedynie umowę z tłumaczką, która nie potwierdza jednoznacznie tych doniesień.
Janusz Palikot uważa, że aby wyjaśnić tę sprawę, potrzebna jest komisja śledcza.
- Antoni Macierewicz wynosił tajne informacje na zewnątrz, do osób nieupoważnionych, jeszcze przed zapoznaniem się z nimi przez organy nadzorujące. Sprawa jest na tyle poważna, że konieczne będzie zwołanie komisji śledczej w tej sprawie - powiedział w porannym wywiadzie w Radiu Zet. Poseł dał też do zrozumienia, że podejrzewa wiceprezesa PiS o zdradę stanu i zaznaczył, że trzeba sprawdzić, czy Macierewicz "jest rosyjskim agentem".
- Bijemy na alarm, bo wreszcie trafiliśmy na jakiś trop, który tłumaczy szkodliwą działalność Macierewicza przez całe lata - powiedział - Na to co zrobił nie ma dobrej odpowiedzi. Jedyna, która się nasuwa, która nie jest dostatecznie potwierdzona, jest taka, że coś wiąże Macierewicza i rosyjskie służby specjalne.
Palikot zarzucił politykowi PiS, że jego rzekomo podejrzanie działania w sprawie raportu o WSI nie były jedynym takim przypadkiem. Podejrzenia Palikota budziło także postępowanie Macierewicza w po katastrofie smoleńskiej.