Interes życia na wodzie

Prywatni akcjonariusze w samorządowej spółce znaleźli setki milionów złotych. Teraz chcą je wyciągnąć.

Publikacja: 02.04.2014 02:00

Samorządowcy chcą, by górnośląskie wodociągi w dalszym ciągu były spółką użyteczności publicznej. A

Samorządowcy chcą, by górnośląskie wodociągi w dalszym ciągu były spółką użyteczności publicznej. A prywatni inwestorzy nie ukrywają, że chcą na spółce zarabiać

Foto: Dziennik Wschodni, Paweł Buczkowski Paweł Buczkowski

Skarb Państwa rok temu sprzedał akcje Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów domowi maklerskiemu z Warszawy – o blisko połowę taniej, niż wynosiła nominalna wartość akcji w tamtym czasie. Tanio, bo od dwóch lat bezskutecznie szukał chętnych inwestorów.

Dziś okazuje się, że pozbył się akcji spółki o ogromnym potencjale finansowym. Prywatni inwestorzy wyciągnęli bowiem rękę nie tylko po dywidendę z wypracowanego wcześniej zysku, ale też po miliony z kapitału zgromadzonego latami w spółce, m.in. na amortyzację. Jeśli im się uda, zainwestowane pieniądze niemal zwrócą się im po zaledwie roku. A potem będą już tylko zarabiać.

– To spółka o niewyobrażalnych możliwościach finansowych – przyznaje w rozmowie z „Rz" jeden z prywatnych inwestorów.

Samorządowcy ze śląskich gmin odbierają to jako skok na kasę. A w spółce siedzi prokurator, który analizuje finansowe decyzje poprzedniego zarządu. Wszystko wskazuje na to, że monopolista w sprzedaży wody Ślązakom po raz pierwszy w historii zamknie bowiem ubiegły rok kolosalną stratą.

Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów jest największym w kraju i jednym z największych w Europie przedsiębiorstw produkujących wodę pitną, a dla Śląska spółką strategiczną. Zaopatruje w wodę ponad 3 mln mieszkańców 67 miejscowości. Sprzedaje ją hurtowo głównie gminnym spółkom (49 odbiorców hurtowych), z niewielką marżą, za 2 zł i 25 gr za metr sześc. Mieszkańcy płacą nawet pięć razy więcej.

Broker idzie w wodę

Wodociągi są do tego przechowalnią politycznych działaczy. Mają też bezcenny skarb w dosłownym sensie – zachomikowane przez lata pieniądze – setki milionów złotych, których spółka nie wykorzystywała ani na inwestycje, ani na lokaty. To efekt tego, że jeszcze dwa lata temu była nietypową spółką użyteczności publicznej działającą non profit.

Dziś to spółka akcyjna – ponad 80 proc. akcji ma województwo śląskie, resztę drobni akcjonariusze, głównie pracownicy. Jeszcze rok temu niespełna 5 proc. (ponad 3 mln akcji) miał Skarb Państwa. Chciał je sprzedać samorządowi województwa śląskiego, ale ówczesny marszałek Adam Matusiewicz nie był zainteresowany.

Akcje sprzedano zatem spółce X–Trade Brokers Dom Maklerski, a właściwie 11 prywatnym inwestorom, którzy dali jej zlecenie na zakup całego pakietu.

– W wymaganym terminie do Ministerstwa Skarbu wpłynęło jedno zgłoszenie złożone przez X-Trade Brokers Dom Maklerski – wyjaśnia Agnieszka Jabłońska-Twaróg, rzeczniczka resortu.

Akcje poszły za ponad 19 mln zł – po 6,40 zł za sztukę. To niewiele, zważywszy że rok wcześniej Skarb Państwa wycenił je na 8,80 zł, a w 2011 r. wystawił je na sprzedaż za 19,33 zł za akcję. Rzeczniczka resortu tłumaczy, że pozwalają na to zasady ustalone w rozporządzeniu Rady Ministrów z maja 2011 r. ws. szczególnego trybu zbywania akcji Skarbu Państwa – jeśli na aukcji nie ma chętnych, w kolejnym konkursie cenę  obniża się do poziomu nie niższego niż 85 proc. wartości akcji.

Z dokumentów spółki, jakie „Rz" analizowała w sądzie gospodarczym, wynika, że pod koniec 2012 r. (a więc trzy miesiące przed sprzedażą prywatnym inwestorom) wartość nominalną jednej akcji wyliczono na 10 zł, a kapitał zapasowy grubo przekraczał pół miliarda złotych. Spółka miała też niezły zysk za 2012 r. – ponad 23 mln zł.

W grupie prywatnych inwestorów, którzy kupili akcje po atrakcyjnej cenie, jest m.in. warszawski fundusz inwestycyjny Ipopema 15, spółka znanego holenderskiego finansisty od lat mieszkającego w Polsce Raimondo Egginka – Dukat Inwestycje, spółka prawa malezyjskiego Pegasus Investment oraz grupa indywidualnych inwestorów, m.in. Eggink, warszawski adwokat Piotr Bodych  i prezes X-Trade Brokers Jakub Zabłocki.

– Kupiliśmy akcje spółki od Skarbu Państwa uczciwie i po przyjaznej cenie – mówi „Rz" mec. Bodych. Nie ukrywa, że zakup to świetny interes, bo spółka ma ogromne rezerwy do uwolnienia bez straty dla jej działalności. Dlaczego śląskie wodociągi nagle stały się atrakcyjne dla prywatnych inwestorów? Bo w marcu 2012 r. wykreślono ze statutu zapis, że są spółką o charakterze użyteczności publicznej działającą non profit.

Ile można wypłacić

Dwa miesiące po zakupie państwowych akcji, pod koniec czerwca 2013 r., grupa nowych prywatnych inwestorów złożyła wniosek o wypłatę dywidendy z 23-milionowego zysku za 2012 r., choć zarząd wodociągów nie planował jej wypłaty. Wniosek mniejszościowych udziałowców, wsparty przez marszałka (właściciela), został przyjęty. Każdy akcjonariusz otrzymał więc 0,38 zł na akcję.

Mniejszościowi udziałowcy złożyli ponadto do zarządu wiele pytań, w tym m.in. jakie kwoty dywidendy wodociągi mogą wypłacać z kapitału zapasowego, nie naruszając statutu spółki oraz kodeksu spółek handlowych. Pół roku później akcjonariusze złożyli wniosek o wypłatę 304 mln zł  i obniżenie wartości akcji o połowę – do 5 zł.

– Przed złożeniem wniosku zbadaliśmy historyczne sprawozdania finansowe publikowane przez GPW i ustaliliśmy, że posiada, czy raczej powinna posiadać na koniec 2013  roku ok. 400 mln zł wolnych środków – mówi „Rz" Bodych.

Zdeponowane w zapasie pieniądze do niczego spółce nie służą – twierdzą inwestorzy

Propozycja zszokowała samorządowców ze śląskich gmin. – Wniosek taki oceniamy negatywnie. To próba wyciągnięcia pieniędzy z samorządowej spółki. Tym bardziej groźna, że przedsiębiorstwo ma dziś gigantyczne kłopoty i wiele kosztownych inwestycji w planach. My chcemy, by była to spółka użyteczności publicznej, bo to gwarantuje naszym mieszkańcom pewność, że będziemy mieli wodę w kranach – mówi Michał Śmigielski, wiceprezydent Rybnika i członek Śląskiego Związku Miast i Gmin. To związek apeluje do marszałka województwa, by nie dopuścił do tego, że wodociągi będą nastawione wyłącznie na zysk akcjonariuszy. W spółce działy się ostatnio zdumiewające rzeczy. W grudniu 2013 r. wszedł do niej prokurator, którego zawiadomił obecny marszałek województwa Mirosław Sekuła (PO). Śledczy ma zbadać odpowiedzialność byłego już zarządu i rady nadzorczej za ich operacje finansowe i ryzykowną politykę inwestycyjną w ostatnim roku.

Spółką przez ostatnie kilka lat kierował działacz PO Jarosław Kania (w grudniu ubiegłego roku został odwołany, niedawno wyrzucono go też z Platformy). Okazuje się, że decyzje grupy Kani (w radzie i na kierowniczych stanowiskach zasiadali inni działacze Platformy, a cała spółka jest oblepiona politycznie powiązanymi pracownikami) przyniosły rekordowe w historii firmy straty. Wynieść mogą ponad 100 mln zł (wyniki finansowe zostaną zaprezentowane na walnym zgromadzeniu – dziś spółka nie chce ich ujawnić). Nie ma mowy o pomyłce – sytuację finansową górnośląskich wodociągów zbadali audytorzy z E&Y. Wyszło na jaw, że istnieje niebezpieczeństwo nieodzyskania 103 mln zł zaangażowanych w ryzykowną inwestycje. Chodzi m.in. o głośne w regionie poręczenie wykupu obligacji o wartości 20 mln zł firmy Inteko – należącej do Kolei Śląskich (innej spółki samorządu województwa, której działalność okazała się finansową i wizerunkową klapą). Niewypałem okazały się też inwestycje w zakup certyfikatów zamkniętych funduszy inwestycyjnych.

Pół miliarda do budżetu

Decyzje w sprawie przyszłości Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów zapadną jutro, 3 kwietnia, podczas nadzwyczajnego walnego zgromadzenia Akcjonariuszy. Śląskie gminy – m.in. Sosnowiec, Katowice, Ruda Śląska, Rybnik – aby mieć jakikolwiek wpływ na przyszłość spółki, kupiły na rynku niewielką liczbę akcji, dzięki czemu wezmą udział w walnym zgromadzeniu.

Przypomnijmy, o jakie pieniądze toczy się gra. Prywatni inwestorzy proponują wypłatę 304 mln zł. Do nich trafiłoby z tej kwoty 15 mln zł, przy ok. 20 mln zainwestowanych rok wcześniej w akcje spółki. Kontrwniosek marszałka województwa przewiduje obniżenie kapitału o około 60 mln zł poprzez zmniejszenie wartości każdej akcji tylko o 1 zł, a nie 5 zł. Cele samorządowego akcjonariusza i prywatnych inwestorów są rozbieżne – wodociągi chcą wrócić do stopniowego ograniczania działalności finansowej, a w przyszłym roku wydać największą w historii kwotę na inwestycje – ponad 70 mln zł – głównie na modernizację infrastruktury wodociągowej.

Mec. Piotr Bodych zapewnia, że wypłata ponad 300 mln zł nie pogorszy sytuacji wodociągów. – Te ogromne pieniądze zdeponowane w zapasie do niczego spółce nie służą – argumentuje. Przyznaje, że jeśli spółka chciałaby wrócić do działalności non profit, inwestorzy nie chcieliby w niej zostać. – Kupiliśmy akcje w celach komercyjnych, zażądalibyśmy odszkodowania – mówi.

Prywatni inwestorzy nie ukrywają, że dostrzegają w wodociągach ogromne możliwości.

– Zrobiliśmy symulację, ile ta spółka, mądrze zarządzana, mogłaby przynieść wymiernych korzyści akcjonariuszom – opowiada mec. Bodych. Jego zdaniem mogłaby zasilić budżet województwa śląskiego kwotą 500 mln zł (budżet województwa wynosi w całości około 2,1 mld zł, z czego połowa to środki unijne).

W jaki sposób? – Stałoby się to możliwe dzięki obniżeniu kapitału o zbędne w spółce środki na poziomie 5 zł na akcję i  po uwolnieniu na parkiecie 30 proc. akcji spółki, z ponad 80 proc. posiadanych przez województwo śląskie. Województwo zachowałoby pełną kontrolę nad spółką – wskazuje adwokat.

Tyle tylko, że giełda wymusi restrukturyzację spółki, a więc m.in. likwidację spółek córek, które nie przynoszą zysków, lecz są jedynie przechowalnią politycznych synekur. Szacuje się, że przerost zatrudnienia wynosi pół tysiąca osób. Pomysł prywatnych inwestorów o uwolnieniu 304 mln zł ze spółki może być zatem nęcący dla samorządu województwa. Tym bardziej że kasa województwa, niefrasobliwie zarządzana przez polityków Platformy w ostatnich latach, świeci pustkami, a marszałek musi dokończyć gardłową inwestycję – modernizację Stadionu Śląskiego, na który samorząd wyda ponad pół miliarda złotych. Musi też znaleźć środki własne na uruchomienie inwestycji unijnych. Z uwolnionych wodociągowych milionów do marszałka trafiłoby aż 245 mln zł.

– Wierzę Mirosławowi Sekule, że nie sięgnie po te pieniądze. Wodociągi są spółką strategiczną dla województwa, a cele nasze i prywatnych inwestorów się rozmijają – mówi „Rz" prezydent Śmigielski. Podkreśla, że marszałek dał samorządowcom słowo, że Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów wycofa się z wejścia na parkiet.

Skarb Państwa rok temu sprzedał akcje Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów domowi maklerskiemu z Warszawy – o blisko połowę taniej, niż wynosiła nominalna wartość akcji w tamtym czasie. Tanio, bo od dwóch lat bezskutecznie szukał chętnych inwestorów.

Dziś okazuje się, że pozbył się akcji spółki o ogromnym potencjale finansowym. Prywatni inwestorzy wyciągnęli bowiem rękę nie tylko po dywidendę z wypracowanego wcześniej zysku, ale też po miliony z kapitału zgromadzonego latami w spółce, m.in. na amortyzację. Jeśli im się uda, zainwestowane pieniądze niemal zwrócą się im po zaledwie roku. A potem będą już tylko zarabiać.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo