Funkcjonariusze CBA w miniony piątek weszli do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, gdzie przeszukali gabinet wiceszefa resortu i posła PO Zbigniewa Rynasiewicza, zabierając z niego pokaźną liczbę dokumentów i nośniki danych. W tym samym śledztwie agenci CBA zatrzymali dwie osoby: Mariana D. i Pawła K., czyli szefa i wiceszefa firmy paliwowej z Leżajska.
– Obaj usłyszeli zarzut powoływania się na wpływy w instytucji państwowej – podawał w komunikacie Zbigniew Jaskólski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Jak wynika z informacji „Rz", przeszukania w ministerstwie były realizowane w tzw. trybie niecierpiącym zwłoki, czyli w sytuacji wymagającej natychmiastowych działań.
Faktem jest, że przeszukania ministerialnych pomieszczeń bardzo zaskoczyły urzędników. Według wiedzy „Rz" kierownictwo resortu nie zostało o nich uprzedzone, choć zazwyczaj podobne „wizyty" funkcjonariuszy służb są zgłaszane na krótko (przynajmniej kilkanaście minut) wcześniej.
Co było powodem takiego tempa? Śledczy, zasłaniając się dobrem postępowania, o tym milczą. Podobnie jak nie ujawniają, co i komu mieli obiecywać dwaj biznesmeni powołujący się na wpływy w resorcie.