Brudziński skomentował w ten sposób dziś rano w Radiu Zet wczorajszy plan działań rządu przedstawiony w Sejmie przez Ewę Kopacz. Choć polityk pierwotnie ocenił go jako serię komunałów, "których nie powstydziłby się anwet Donald Tusk", to zaznaczył, że wiele z konkretnych pomysłów przedstawionych przez Kopacz - w tym te wpisujące się w politykę prorodzinną - to punkty z programu PiS.
- Duża część z tego, co pani premier wczoraj proponowała to są pomysły no żywcem zaczerpnięte z programu różnych partii, w tym przede wszystkim Prawa i Sprawiedliwości - podkreślił polityk.
Dodał z pewną ironią, że cieszy się z tego, że Kopacz zamierza realizować program jego partii, ale zastrzegł, że nie wierzy, że nowa premier wywiąże się z obietnic.
- Koszt spełnienia tych obietnic - co wyliczają dzisiaj wyliczają to ekonomiści dalecy od Prawa i Sprawiedliwości - to koszt rzędu około dwustu miliardów złotych, więc konia z rzędem temu, kto wskaże w tym budżecie takie pieniądze - argumentował szef Komitetu Wykonawczego PiS.
Zaznaczył przy tym, że Kopacz nie miała mandatu, by snuć plany na kolejne lata. A zrealizować zapowiedzi w czasie, który jej został, się nie da. Tym bardziej, że partia Kopacz od dawna rządzi Polską i miała okazję, by spełnić swoje plany.