Kończąca się kampania dobrze pokazuje, w jakim stanie znajduje się polska scena polityczna na rok przed kluczowym rozdaniem – wyborami parlamentarnymi, które zdecydują o dalszych losach obecnych liderów. Scena polityczna komponuje się na nowo, a wpływa na to głównie wyjazd do Brukseli Donalda Tuska, konflikty wewnętrzne w PiS oraz zmiany na lewicy będące konsekwencją upadku Twojego Ruchu. Wynik wyborów samorządowych pokaże aktualny układ sił. Bo to ostatni test przed prawdziwą wojną o władzę.
PO: za Kopacz robi się tłoczno
Dla Platformy kończąca się kampania jest budowaniem partii na nowo, po emigracji Tuska, który dominował nad PO przez ponad dekadę. Wybory to pierwszy sprawdzian dla nowej szefowej PO Ewy Kopacz, która objęła funkcję nie wskazana przez partię, tylko decyzją Tuska. Wygrywając wybory, Kopacz umocni pozycję i kupi sobie partyjny spokój do wyborów parlamentarnych. Przegrana przybliży widmo jej odsunięcia.
Sztab PO prezentuje Ewę Kopacz w dość przewidywalny, ale skuteczny sposób. Troskliwa lekarka, przykładna córka, matka i babcia, która chce zakończyć polityczne awantury. Jednym słowem – głos polskiej zdrowej prowincji na zepsutych politycznych salonach.
Jednocześnie kampania pokazała, że na razie jej pozycji nie kwestionuje żadna frakcja ani żaden znaczący polityk PO – czekają na wynik wyborów samorządowych i parlamentarnych. Nie znaczy to jednak, że w partii zapanował błogostan. Ostre wojny ruszyły na dalszych miejscach w partyjnej hierarchii. Przykładem tego opisywane w „Rzeczpospolitej" starcie obecnego i byłego szefa MSZ – Grzegorza Schetyny i Radosława Sikorskiego.
Ambicje rozsadzają także Jacka Rostowskiego, pominiętego ostatnio we wszystkich awansach. Rostowski próbuje zagospodarować konserwatywnych posłów PO, nieco osieroconych po odejściu Jarosława Gowina. To on zorganizował nieformalną koalicję, która zablokowała przyjęcie przez Sejm konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet, krytykowanej w środowiskach prawicowych. Chciał w ten sposób odegrać się na Ewie Kopacz, zwolenniczce konwencji, która odmówiła mu posady ministra, szefa doradców premiera.