Według naszych informacji lider PSL Janusz Piechociński oraz o. Tadeusz Rydzyk nawiązali regularne kontakty i zaczęli się nieformalnie spotykać. To nie przypadek – Piechociński stara się nawiązać bliskie osobiste relacje z dyrektorem Radia Maryja, bo liczy na głosy elektoratu lojalnego wobec redemptorysty.
Samo pojawienie się prezesa PSL w niechętnym rządowi Radiu Maryja stało się sensacją ubiegłorocznej kampanii przed majowymi eurowyborami. Politycy PO, których Piechociński krytykował na antenie, uznali to za eksces i tłumaczyli gorącą kampanią wyborczą.
Tyle że Piechocińskiemu wizyty w Toruniu weszły w krew. – To świadoma strategia. Dobre relacje z Radiem Maryja to jeden z jego pomysłów na poszerzanie elektoratu – mówi nam polityk ze ścisłych władz Stronnictwa. Nasi rozmówcy z wierchuszki PSL przekonują, że na dobry wynik partii w jesiennych wyborach samorządowych wpływ miał właśnie m.in. pakt o nieagresji z o. Rydzykiem.
W tegorocznych wyborach ludowcy walczą już nie tylko o neutralność Torunia, ale wręcz o polityczne poparcie. Nie przypadkiem w ostatnim czasie PSL wyraźnie zaczął budować wizerunek konserwatywnej kotwicy w koalicji dowodzonej przez wykazującą lewicowe inklinacje premier Ewę Kopacz. Liderzy ludowców na czele z Piechocińskim w sejmowym głosowaniu sprzeciwili się ratyfikacji promowanej przez Kopacz konwencji w sprawie przemocy wobec kobiet, który to dokument środowiska katolickie uważają za zagrożenie dla tradycyjnego modelu rodziny. Także dzięki głosom PSL przeszła w Sejmie budżetowa poprawka o dofinansowaniu budowy Muzeum Jana Pawła II w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Ludowcy sprzeciwiają się także ustawie o związkach partnerskich, co Piechociński powiedział otwarcie słuchaczom Radia Maryja.
W Toruniu takie gesty się dostrzega. – Piechociński zaczął się spotykać z Rydzykiem nie tylko przy okazji wizyt w Radiu Maryja – przyznaje polityk PiS, który ma dobre notowania u ojca dyrektora.
Dla PiS polityczny mariaż o. Rydzyka z ludowcami to spory problem. Jeszcze rok temu, w obliczu politycznej klęski Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, Jarosław Kaczyński był przekonany, że stracił konkurencję w konserwatywnym elektoracie, a więc o. Rydzyk jest skazany na popieranie PiS. Próba sił nastąpiła przed eurowyborami, gdy Kaczyński wyciął z dobrych miejsc na listach swej partii faworytów ojca dyrektora. Między Toruniem a PiS powiało wówczas chłodem. Tę okazję wykorzystało PSL.
– O. Rydzyk zawsze stara się mieć polityczną alternatywę, bo to daje mu większe możliwości negocjacyjne. Wpuszczając Piechocińskiego do Radia Maryja, pokazał Kaczyńskiemu, że nie jest skazany na PiS – przyznaje polityk bliski toruńskiemu duchownemu. – Ojciec dyrektor jest rozczarowany Ziobrą, dlatego nie zamierza popierać żadnego nowego ugrupowania wchodzącego na scenę polityczną. A wśród istniejących partii tylko PSL nadaje się jako straszak na PiS.
Kaczyński zdaje sobie sprawę z ryzyka, jakim byłaby utrata części wyborców radiomaryjnych w sytuacji, gdy kandydat jego partii walczy o drugą turę w majowych wyborach prezydenckich, a partia stoi przed kluczowym starciem z PO w jesiennych wyborach parlamentarnych. Dlatego – jak się dowiedzieliśmy – ocieplił kontakty z o. Rydzykiem. Negocjacje dotyczą nazwisk i pieniędzy. Jak zwykle przed wyborami, duchowny ponowił starania, aby politycy bliscy rozgłośni zyskali dobre miejsca na listach PiS. Wykonał też gest pod adresem Kaczyńskiego, bo wbrew wcześniejszym sygnałom nie wystawił własnego kandydata na prezydenta, europosła Mirosława Piotrowskiego, który mógł odebrać część głosów Andrzejowi Dudzie.