Nowy ład mediów publicznych - jak realizować misję mediów publicznych

Jak zrealizować misję

Publikacja: 02.03.2015 15:00

Nowy ład mediów publicznych - jak realizować misję mediów publicznych

Foto: Fotorzepa/Danuta Matloch

Wejście na rynek, jeszcze w latach 80., telewizji kablowej i satelitarnej, a w latach 90. telewizji cyfrowej satelitarnej i ostatnio naziemnej oraz gwałtowne zwiększenie się liczby radiowych i telewizyjnych kanałów programowych spowodowało przekroczenie masy krytycznej, czego skutkiem jest wyraźne osłabienie atrakcyjności programowej nadawców publicznych, zmniejszanie się ich audytoriów, a co najważniejsze, powolna utrata ich wyjątkowości.

Stawia się na nowo pytania o prawomocność istnienia mediów publicznych, o specyfikę ich oferty programowej, o kierunki rozwoju, o sposób finansowania, sposoby wyłaniania kierownictw, o ich publiczną reprezentatywność.

Państwo się poddało

Takie pytania stawiało się do niedawna również w Polsce, ale ostatnio debata na ten temat właściwie zniknęła. Tymczasem gdzieś w zaciszu gabinetów, pomiędzy Ministerstwem Kultury i Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, powstaje nowa ustawa medialna, która przecież w ostateczności dotyczy nie tylko bezpośrednio zainteresowanych: nadawców publicznych, lecz także innych nadawców i wreszcie nas wszystkich – odbiorców programów Polskiego Radia i Telewizji Polskiej.

Tyle że ponieważ proponuje się w niej zmianę źródeł finansowania mediów publicznych polegającą na zastąpieniu abonamentu opłatą audiowizualną (czyt. nowym powszechnym podatkiem), to ani rząd, ani partia rządząca nie zaryzykują zakończenia prac nad ustawą w czasie przyszłorocznych dwóch kampanii wyborczych.

Czas jednak nie stoi w miejscu. Coraz częściej wyrażane jest przeświadczenie, że dotychczasowy ład mediów publicznych wyczerpał swoje możliwości, wobec tego należy przystąpić do tworzenia nowego, pełniej zaspokajającego potrzeby społeczne, lepiej dostosowanego do wymagań technologicznych, a zarazem sprawniejszego ekonomicznie odpowiednio do możliwości społeczeństwa i państwa.

Realizację celów programowych tych nadawców, stwarzając odpowiednie finansowe warunki działania, powinno gwarantować państwo. Państwo, które ogranicza swoje funkcje kontrolne wobec nadawców publicznych do ustawowego określania ich zadań, nadawania lub zatwierdzania statutu oraz wpływu na skład personalny organów zarządzających. Rzecz w tym, że w Polsce państwo, mając wpływ na wyłanianie kierownictw nadawców publicznych, „poddało się" partiom politycznym i godzi się, by przy wyborze kierownictw nadawców publicznych stosować parytety polityczne.

Państwo, ponadto, nie zapewnia dzisiaj wystarczających warunków finansowych świadczenia usług publicznych w mediach, a nadawcy publiczni działają w warunkach słabnącego wsparcia społecznego i politycznego. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji formalnie tylko rozlicza nadawców publicznych z wypełniania przez nich zadań publicznych, podczas gdy potrzebny dzisiaj jest corocznie dokonywany audyt społeczny ich działania na rzecz widzów i słuchaczy.

Nade wszystko potrzebna jest dzisiaj obrona idei mediów publicznych (co nie oznacza obrony istniejących medialnych organizacji publicznych, TVP SA i PR SA) i osiągnięcie konsensusu społecznego i politycznego wobec zadań nadawców publicznych i ich roli w systemie mediów, a także osiągnięcie niezbędnego poziomu finansowania, tak by utrzymać niezagrażającą ich marginalizacji obecność w sferze publicznej.

Co więcej, potrzebne jest ponowne przemyślenie tego, co znaczą usługi publiczne w dziedzinie mediów. Wcale bowiem nie jest przesądzone, że mają świadczyć je nadawcy kojarzeni dotychczas z ideą usług publicznych, ponieważ praktyka ich działania nie różni się od postępowania innych firm medialnych, a program charakterystyczny dotychczas dla nadawców publicznych oferują również te uznane za komercyjne.

Uspołecznić publiczne

Dzisiaj jednak najważniejszym powodem debaty nad mediami publicznymi są nakładające się na siebie kryzysy tego rodzaju nadawców, nie tylko zresztą w Polsce: obok tożsamościowego i finansowego, kryzys zarządzania, dwoisty stosunek państwa do mediów publicznych. I niezależnie od tego, jakie formy prawne i organizacyjne przyjmują, stają przed podobnymi dylematami i źródłami napięć. M.in. zatem:

1. Czy nadawcy publiczni powinni podtrzymywać tradycyjnie (ze względu na treść, formę, układ programowy) pojęty program, czy też jak najszerszą zawartość oferty programowej umieszczać na możliwie wszystkich platformach dystrybucyjnych, m.in. w internecie, w aplikacjach na urządzenia mobilne, tworząc ofertę nielinearną i stając się dostawcą usług medialnych?

2. W jaki sposób media publiczne ze swoją ofertą programową mogą stać się elementem nowoczesnego społeczeństwa i jego kultury, forum, gdzie wszyscy uznają je za swoje, co oznacza również audytorium wspólnego mianownika (choć oczywiście nie najniższego), czy też pozostaną składnikiem kulturalnego getta dostępnego dla mniejszości?

3. W jaki sposób media publiczne mają zachować niezależność, by nie stać się zakładnikiem państwa lub rynku?

I chociaż nadawcy publiczni są uważani za formę obrony przed niedoskonałością rynku, narzędzie różnorodności mediów i instrument polityki kulturalnej państwa, to ich istnienie i skuteczne działanie wymaga zachowania równowagi między polityką i rynkiem. I to zanik czy naruszenie tej równowagi, a nie zmiana kulturowa – trawestując Huntingtona – powoduje kryzys koncepcji i praktyki mediów publicznych.

Dlatego w debatach europejskich mówi się o uspołecznieniu mediów publicznych, co brzmi trochę jak „masło maślane", ale z grubsza chodzi o nawiązanie lepszego kontaktu z odbiorcami, zwłaszcza młodymi, i uwypuklenie roli nadawców publicznych w systemie demokracji partycypacyjnej, wykorzystując ich obecność w sieci.

Kosztowny system

Nie ulega wątpliwości, że to media publiczne powinny stanowić fundament społeczeństwa demokratycznego. Realizując swą misję, nadawcy publiczni powinni mieć zapewnioną stabilizację ekonomiczną. Zasadnicze zatem dzisiaj pytanie w odniesieniu do nadawców publicznych w Polsce brzmi, jaka powinna być relacja między skalą i kosztami działania nadawców publicznych a możliwościami ich finansowania ze środków publicznych.

Założony przez ustawę o radiu i telewizji z 1992 r. system mediów publicznych należy ocenić jako bardzo kosztowny, niewykorzystujący możliwości, jakie tworzy zjawisko konsolidacji, efekt synergii i ekonomika skali, a także przede wszystkim możliwości tkwiące w konwergencji technologicznej.

W przypadku radiofonii publicznej w Polsce warte rozważenia są te zmiany (zgłaszane również przez przedstawicieli rozgłośni regionalnych), które polegałyby na podtrzymaniu decentralizacji programowej i podkreślaniu regionalizmu jako swojego rodzaju kapitału społecznego rozgłośni regionalnych, ale np. z możliwością tworzenia wspólnych pasm, a w skali całego systemu radia publicznego – racjonalizacji zatrudnienia, ujednolicenia polityki handlowej i polityki zakupów środków technicznych, podejmowania wspólnych działań promocyjnych i marketingowych.

Przede wszystkim jednak należałoby rozważyć możliwość konsolidacji nadawców publicznych, zaczynając „od dołu", co oznaczałoby, że rozgłośnie regionalne Polskiego Radia tworzące obecnie odrębne spółki Skarbu Państwa byłyby skonsolidowane organizacyjnie i finansowo z dotychczasowymi oddziałami terenowymi TVP.

Jednocześnie na serio należałoby przemyśleć możliwe pola współpracy między TVP SA i PR SA, np. w dziedzinie informacji, promocji nadawców publicznych, wspólnych przedsięwzięć programowych, a nawet technologicznych. Te ostatnie ułatwione byłyby przez nowe technologie czyniące publiczne organizacje radiowe i telewizyjne w istocie nadawcami multimedialnymi.

Dalsze funkcjonowanie mediów publicznych zależy z jednej strony od gotowości parlamentu i rządu do uregulowania sytuacji finansowej TVP i PR i statusu prawno-ekonomicznego medialnych usług publicznych świadczonych przez inne podmioty na rynku medialnym, z drugiej zaś od chęci nowych (od przyszłego roku) kierownictw organizacji nadawców publicznych do wprowadzania rzeczywistych przekształceń strukturalnych zapewniających sprawne, skuteczne i oszczędne działanie.

Autor jest socjologiem i medioznawcą, wykładowcą w Akademii Koźmińskiego. W przeszłości był m.in. członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (powołanym przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego) oraz przewodniczącym rady nadzorczej Polskiego Radia

Wejście na rynek, jeszcze w latach 80., telewizji kablowej i satelitarnej, a w latach 90. telewizji cyfrowej satelitarnej i ostatnio naziemnej oraz gwałtowne zwiększenie się liczby radiowych i telewizyjnych kanałów programowych spowodowało przekroczenie masy krytycznej, czego skutkiem jest wyraźne osłabienie atrakcyjności programowej nadawców publicznych, zmniejszanie się ich audytoriów, a co najważniejsze, powolna utrata ich wyjątkowości.

Stawia się na nowo pytania o prawomocność istnienia mediów publicznych, o specyfikę ich oferty programowej, o kierunki rozwoju, o sposób finansowania, sposoby wyłaniania kierownictw, o ich publiczną reprezentatywność.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił