Przez kolejnych pięć lat będzie pełnił rolę pierwszej osoby w państwie i chyba ma już świadomość, że w większym stopniu niż jego poprzednik będzie musiał nieść brzemię odpowiedzialności za państwo. Nie ma w Alejach Ujazdowskich „swojego" premiera. Skazany jest, przynajmniej na razie, na trudną koabitację. Chciałbym, żeby jego prezydentura była aktywna, twórcza i posuwała polskie sprawy do przodu. Musi zrozumieć, że przestaje być politykiem opozycji. Za tymi drzwiami, przez które wchodzi się do Pałacu Prezydenckiego, liczą się już tylko rozsądek i odpowiedzialność. Musi przejąć rolę inicjatora naprawy państwa. Uwolnić się od pomysłów uwsteczniających polską politykę i gospodarkę, choćby takich jak demolowanie reformy emerytalnej.
Tylko teraz dostęp do rp.pl za 19,90 zł za każdy miesiąc zamiast 29,90 zł!
Pełen dostęp do serwisu rp.pl – specjalistyczne treści prawne i ekonomiczne, w tym artykuły z Rzeczpospolitej i Plus Minus.
Możesz zrezygnować w każdej chwili.