Do komendy policji w Bydgoszczy obraz przyniósł biegły rzeczoznawca, któremu zostawił go nowy właściciel zszokowany informacją, że kupił autentyczne, skradzione dzieło sztuki.
- Ekspert od razu rozpoznał, z jakim unikatem ma do czynienia i zawiadomił nas o tym – mówi „Rzeczpospolitej" Maciej Daszkiewicz z bydgoskiej policji.
Cenny obraz został skradziony w czerwcu 1993 roku w Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej w Górkach Wielkich, w woj. śląskim. Złodzieje przecięli kłódki i dostali się do środka, po czym ogołocili muzeum z 13 obrazów, przede wszystkim Wojciecha i Juliusza Kossaków. Wśród nich znalazł się również odnaleziony teraz autoportret z 1924 r. Wartość skradzionej kolekcji oszacowano wówczas na 36 tys. zł. Mimo starań dotąd udało się odzyskać zaledwie pięć skradzionych wtedy obrazów, obecny jest piątym. Los pozostałych nadal jest nieznany.
Nieoczekiwanie autoportret Kossaka odnalazł się na giełdzie staroci w Warszawie.
- Obraz kupił mieszkaniec Bydgoszczy, płacąc za niego około 3 tys. zł. Wygląda na to, że kupujący go, ale być może także sprzedający nie mieli świadomości, z czym mają do czynienia i nie wiedzieli, że obraz jest autentyczny – mówi Maciej Daszkiewicz.