Wenderlich obowiązki marszałka objął we wtorek. Stało się to po rezygnacji Radosława Sikorskiego, którą spowodowało ujawnienie w Internecie akt z afery podsłuchowej. Regulamin Sejmu przewiduje, że w takiej sytuacji obowiązki marszałka pełni najstarszy wicemarszałek. To kryterium spełnia Wenderlich.
P.o. marszałkiem był już we wrześniu 2014 roku, po ustąpieniu z tej funkcji Ewy Kopacz. SLD miało wtedy 10 proc. poparcia, a przekazanie władzy poszło gładko. Dziś jest poniżej progu wyborczego, a Wenderlich zaczął robić problemy.
We wtorek podczas konwentu seniorów zasugerował, że nie ustąpi, jeśli jeszcze podczas tego posiedzenia Sejm nie zagłosuje nad kilkoma ustawami, głównie autorstwa SLD. Niemal wszystkie dotyczą emerytur i świadczeń rodzinnych. – Podczas wtorkowego konwentu szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział „po moim trupie". W środę zmienił już zdanie – relacjonuje jeden z polityków SLD.
Powód? Wenderlich mógłby tymczasowe marszałkowanie przedłużać do końca kadencji. PO mogłaby co prawda złożyć wniosek o odwołanie go z funkcji wicemarszałka. Jednak to on ustala porządek obrad, a wniosek mógłby przetrzymywać przez cztery miesiące.
Ostatecznie ustalono, że do porządku czwartkowych głosowań Wenderlich wprowadzi punkt wyboru nowego marszałka. Zostanie nim najprawdopodobniej Małgorzata Kidawa-Błońska z PO.