Juncker zachowuje się, jakby był socjalistycznym politykiem. Bardziej zależy mu na uznaniu socjalistycznych polityków w Parlamencie Europejskim niż na akceptacji chadeckich rządów – mówi w nieoficjalnej rozmowie wysoki rangą urzędnik Komisji Europejskiej.
Jej przewodniczący Jean-Claude Juncker świętuje właśnie rocznicę sprawowania urzędu. Został szefem KE, bo jego frakcja polityczna – Europejska Partia Ludowa – wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego w maju 2014 roku.
Patrząc na już podjęte decyzje i zapowiedzi działań, trudno jednak domyślić się, że to agenda centroprawicowego rządu. I że Komisja jest zdominowana przez przedstawicieli partii chadeckiej, liberalnej i konserwatywnej, a tylko 8 z 28 komisarzy to socjaliści.
Efekt LuxLeaks
To Parlament Europejski i jego szef Martin Schulz wymyślili proces zwany „spitzenkandidaten", czyli nominowania przez frakcje w PE kandydatów na szefa Komisji jeszcze przed wyborami. Socjaliści wskazali Schulza, chadecy – Junckera. Luksemburczyk zawdzięcza więc swoje stanowisko Schulzowi, który miał nadzieję, że to on i jego frakcja wygrają wybory.
To jeden z powodów, dla których teraz okazuje socjalistom wdzięczność. Inny jest dużo bardziej prozaiczny.