Zawarte właśnie porozumienie Unii Europejskiej z Turcją daje światełko nadziei na powstrzymanie inwazji uchodźców na Europę. To dobry sygnał, bo UE zaczęła już trzeszczeć w szwach, co fatalnie się przekłada na bezpieczeństwo Polski. Dalsze osłabienie Unii mogłoby się skończyć upadkiem, co byłoby powrotem do geopolitycznej gry wszystkich przeciwko wszystkim. Polska – w dłuższej perspektywie – miałaby w niej niewielkie szanse na przetrwanie jako suwerenne państwo.
Kryzys migracyjny dużo bardziej osłabia Unię niż wcześniejszy kryzys zadłużeniowy południa kontynentu. I nie chodzi wcale o to, że w Europie zamieszka kolejny milion czy dwa muzułmanów – bo przy pięciuset milionach obywateli Unii to wciąż ludzka kropla. Rzecz w tym, że państwa unijne niemal rzuciły się sobie do gardeł, broniąc się przed niekontrolowanym napływem obcych. W to właśnie graj zewnętrznym wrogom UE.
Z dwugłowym orłem w tle
Nie jest przypadkiem, że służby specjalne Niemiec zaczęły dochodzenie, w jakim stopniu rosyjska agentura ma wpływ na postrzeganie polityki migracyjnej rządu przez tamtejsze społeczeństwo. Ta pokojowa inwazja bardzo bowiem osłabia zarówno Niemcy, jak i całą Unię, rozbicie zaś solidarności unijnej i powrót do „koncertu mocarstw" w Europie jest deklarowanym jawnie celem Kremla. Rosja mająca naprzeciw siebie spójną Unię ma mniejsze pole manewru. Kiedy jednak stoi wobec kilku, kilkunastu państw europejskich z osobna, z którymi prowadzi geopolityczną rozgrywkę, rośnie w siłę i znaczenie.
Obserwujemy ostatnio cykl zdarzeń ewidentnie szkodzących zwartości Unii, a co za tym idzie – godzących w bezpieczeństwo Polski. Stoi za nimi Kreml. Bombardowanie przez rosyjskie lotnictwo obiektów cywilnych w Syrii – w tym szpitali w Aleppo –skutkuje kolejną falą uchodźców. Prędzej czy później ruszą oni ku Europie. Im większy napływ, tym większa destabilizacja Unii. Przykład? Wprowadzenie przez kolejne unijne państwa kontroli granicznych, czyli praktyczne zawieszenie Schengen. Tymczasem układ ten to nie tylko wygoda podróżowania dla Europejczyków, ale przede wszystkim mechanizm pobudzający wymianę handlową w ramach Unii, a zatem motor jej rozwoju gospodarczego. Kto chce osłabić potencjał ekonomiczny UE, niechaj bije w Schengen.
Na fali lęku przed obcymi rośnie popularność radykalnych ruchów politycznych kontestujących Unię – Front Narodowy, Jobbik, Słowacka Partia Narodowa itp. I znowu w tle, szczególnie jeśli chodzi o ich finansowanie, pojawia się Kreml. Ruchy te są wciąż zbyt słabe, by przejąć władzę, ale skutecznie wywierają wpływ na rządzący establishment przejmujący część ich postulatów.