Reklama

Młodzi lekarze: Zaharowani, zbuntowani

W ciągu czterech ostatnich lat o połowę wzrosła liczba medyków planujących pracę za granicą.

Aktualizacja: 20.06.2016 07:03 Publikacja: 19.06.2016 19:29

Młodzi lekarze: Zaharowani, zbuntowani

Foto: PAP, Paweł Supernak

Niemal 1,2 tys. lekarzy wystąpiło w 2015 r. o zaświadczenia potrzebne do pracy za granicą. Najwięcej z województwa mazowieckiego, w wieku 30–40 lat i tych tuż po studiach – wynika z danych Naczelnej Izby Lekarskiej dla „Rzeczpospolitej".

Izba jest zaniepokojona falą chętnych. Wracają wspomnienia z czasów tuż po wejściu naszego kraju do UE, gdy dla lekarzy otworzyły się możliwości zarobkowania za granicą. W 2005 r. zaświadczenia wydano dla 2,8 tys. lekarzy i dentystów, a w 2006 r. dla 2,5 tys. Potem liczba ta spadała (do mniej niż 800 w 2011 r.), ale znów rośnie.

Prawo wykonywania zawodu lekarza i lekarza dentysty ma dziś ponad 160 tys. osób.

Biurokracja straszy

Z danych Izby wynika, że najwięcej zaświadczeń w ostatnim roku wydano w województwach mazowieckim (200), dolnośląskim (104) i małopolskim (102). Ponad połowa tych, którzy dostali zaświadczenie, ma od 30 do 40 lat. Razem z osobami tuż po studiach (poniżej trzydziestki) stanowią oni prawie 70 proc. myślących o wyjeździe.

Czemu młodzi znów chcą wyjeżdżać? – Przyczyny są złożone. Od pogarszających się warunków pracy po wzrost biurokracji. Lekarz musi coraz więcej pracować, a ma coraz mniej czasu dla pacjenta. Od pracy w Polsce odstręczały też np. pomysły oddawania pieniędzy za źle wypisaną receptę – mówi Mateusz Chełmowski, 29-letni przyszły pediatra kończący staż podyplomowy.

Reklama
Reklama

Zagraniczne placówki kuszą już na studiach. – Oferuje się nam praktyki, staże, dobre zarobki, stabilną pracę. W Polsce nie wiemy nawet, czy będziemy mogli robić tę specjalizację, którą chcielibyśmy, poza tym opiekunowie specjalizacji nie dostają za pracę wynagrodzenia – dodaje Chełmowski.

Oskar Bożek, 27-latek na stażu, mówi, że z jego roku za granicę zaraz po studiach planowały wyjechać dwie–trzy osoby. – Więcej kolegów chce zrobić staż w Polsce i wyjechać wtedy, gdy będą mieli prawo wykonywania zawodu, by móc tu wrócić – tłumaczy.

Praca dla lekarza za granicą jest na wyciągnięcie ręki – wystarczą zaświadczenia potwierdzające zgodność odbytego kształcenia z wymogami unijnej dyrektywy, uprawnienia oraz niekaralność zawodową. Wydają je okręgowe rady lekarskie.

Nie wiadomo, ilu lekarzy, którzy wystąpili do izb o te dokumenty, faktycznie rozpoczęło pracę za granicą. Tego nie badają ani Naczelna Izba Lekarska, ani resort zdrowia.

300 godzin miesięcznie

Młodzi lekarze się buntują – w sobotę 5 tys. rezydentów (jedna trzecia wszystkich) przyjechało na manifestację do Warszawy. Od wiceministra zdrowia usłyszeli jednak, że nie ma widoków na rychłe podwyżki. Zamiast dwukrotności średniej krajowej w sektorze przedsiębiorstw, o jaką apeluje Krajowy Zjazd Lekarzy, nadal będą więc zarabiać 70 proc.

Miesięczna pensja w pierwszych dwóch latach rezydentury wynosi 3170 zł brutto, po dwóch latach – 3458 zł. – To normalna praca, tyle że pod opieką lekarza prowadzącego – mówi Chełmowski.

Reklama
Reklama

Demonstrujący nieśli transparenty: „Odbieram twój poród za 14 zł/h", „Za powołanie nie kupię chleba, dość wolontariatu", „Moje dziecko mnie nie poznaje, bo pracuję 300 godzin miesięcznie".

To ostatnie nie musi być przesadą. Zgodnie z najnowszym badaniem Naczelnej Izby Lekarskiej rezydent, czyli osoba po sześciu latach studiów i roku stażu podyplomowego, w trakcie specjalizacji, pracuje przeciętnie 64 godz. w tygodniu. Najwięcej ortopedzi (74 godz.), chirurdzy ogólni (73) i ginekolodzy położnicy (71).

Lekarz zostaje specjalistą średnio w 38. roku życia. Z głodowej pensji utrzymuje się więc przez ponad dekadę. Dorabia dyżurami i pracą w przychodniach, często rzeczywiście dobijając do owych 300 godzin miesięcznie.

Mają odejść od łóżek?

– Przy naszych zarobkach trudno opłacić czynsz i zapłacić za jedzenie, a żeby zdobywać kwalifikacje, musimy robić drogie kursy. Dzień kursu USG kosztuje średnio 800 zł, a trzeba ich zrobić pięć. Kosztują też podręczniki – zagraniczne nawet ponad 1000 zł – wylicza Filip Dąbrowski, przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarz Naczelnej Rady Lekarskiej.

Wiceminister Jarosław Pinkas, który powitał protestujących przed gmachem resortu zdrowia, obiecał im tylko, że ministerstwo zrobi wszystko, by sytuacja wszystkich pracowników służby zdrowia się poprawiła, co „wymaga zmian systemowych".

– Mamy nadzieję, że pieniądze się jednak znajdą i nie będziemy zmuszeni do odejścia od łóżek pacjentów – mówi Damian Patecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Okręgowego Związku Zawodowego Lekarzy.

Reklama
Reklama

Jedni wyjeżdżają, inni grożą strajkiem... Katarzyna Strzałkowska, rzecznika NIL, mówi o jeszcze jednym groźnym zjawisku. – W efekcie wieloletnich błędów systemowych w kształceniu w wielu specjalizacjach wytworzyła się luka pokoleniowa – tłumaczy. Na przykład ponad 40 proc. specjalistów z chirurgii dziecięcej ma dziś powyżej 60 lat. – Niebawem odejdą na emerytury, a nie ma kto ich zastąpić – kwituje.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
„Rzecz w tym”: Kryzys ochrony zdrowia przy świątecznym stole. Czy system właśnie się zaciął?
Kraj
Tramwaje Warszawskie na Rakowieckiej pojadą w poniedziałek. Czy to sukces Rafała Trzaskowskiego?
Kraj
Podcast „Rzecz w tym”: PiS w ogniu wewnętrznych wojen
Kraj
Do kiedy wysłać prezenty, żeby dotarły przed świętami? Poczta Polska podała daty
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama