Prowadzący zauważył, że nowy projekt: „7”, to 26. płyta studyjna z udziałem Waglewskiego. - Czasu mi niewiele zostało, więc trzeba korzystać z każdej chwili – mówił muzyk.
Artysta mówił, że koncerty jego zespołu wciąż cieszą się dużą popularnością. - Ciągle przychodzą nowi ludzi, młodsi, którzy chcą posłuchać muzyki na żywo – mówił Waglewski.
Dodał, że jego zespół jest najlepszy na świecie, a on sam pozwala znacznie młodszym od siebie jego członkom, na improwizację. - Taka była formuła, że jeśli ktoś wchodzi na mój teren to ja tu rządzę, ale ja się też nie mieszam w to co oni robią – mówił Waglewski. - To jest zespół demokratyczny, w kwestii tworzenia koncertu. Wszyscy wychodzimy naładowani emocjami, ale ktoś musi tego pilnować. Gdybym nie dawał im pograć, to by mnie już dawno wykopali z zespołu – dodał.
- Ja zrobiłem karierę, fantastyczną, ale nie w rozumieniu pism kolorowych. Dorobiłem się fantastycznej rodziny, wnucząt – mówił Waglewski. - Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie mogę się doczekać następnego koncertu.
Waglewski mówił, że wraz z zespołem nie robi prób, bo podczas koncertów wszyscy improwizują. - Próby są w projekcie Placówka, w którym przygotowywane są piosenki – powiedział.
Artysta powiedział, że je może lepsze jedzenie, chodzi na basen, aby mieć nadal energię podczas koncertów. - Pamiętam, że w latach 80 Iron Maiden przyjechał do Polski i przed koncertem zagrali mecz na pełnowymiarowym boisku – mówił Waglewski.
Mówił też, że trzeba trzymać formę, bo koncerty są wyczerpujące, a rockandrollowe życie nie sprzyja długiej karierze. - Jeżeli ktoś się podda tej nieustającej zabawie, to szybko kończy – powiedział Waglewski.