3 stycznia tego roku odkrył ją Robert H. Mcnaught z Obserwatorium Siding Spring należącego do Australian National University w parku narodowym Warrumbungle, na wysokości 1160 m n.p.m.
Pierwsze analizy wykazały, że 25 października 2014 kometa minie Słońce w odległości 210 milionów kilometrów. Informacja ta nie zelektryzowała astronomów. Ale kolejne, bardziej szczegółowe obliczenia okazały się bardzo interesujące: 19 października kometa znajdzie się w odległosci 100 000 km nad powierzchnią Czerwonej Planety. Kolejne obliczenia jeszcze skróciły ten dystans, obecnie wiadomo już, że tego dnia odległość między planetą Mars a kometą C/2013 A1 wyniesie około 37 000 km. Jest to na tyle blisko, że siła grawitacji Marsa może zmienić tor tego obiektu, wówczas uderzy on w marsjański glob.
Według najnowszych szacunków, kometa ma średnicę od 15 do 50 km i pędzi z prędkością 190 000 kilometrów na godzinę. W razie zderzenia, powstanie krater o średnicy co najmniej 500 km. Byłby to prawdziwy kataklizm, planetę spowiłaby pyłowa opona uniemożliwiająca dopływ promieni słonecznych przez wiele lat.
Ale czy rzeczywiście tak się stanie - nie będzie wiadomo przed marcem 2014 roku, bowiem dopiero wtedy astronomowie będą dysponowali danymi o tym obiekcie, które umożliwią precyzyjne określenie jej trajektorii.