Zdumiewający twór na powierzchni niewielkiego obiektu to „góra w dziurze". Na powiększonym fragmencie zdjęcia jest widoczny w górnym lewym rogu. Wycinek obejmuje fragment powierzchni Charona o długości ok. 400 km.
Naukowcy zidentyfikowali na nim wiele kraterów uderzeniowych. Kolejne, jeszcze dokładniejsze zdjęcia dopiero do nas dotrą. To tylko przedsmak tego, co sfotografowała sonda. Zdjęcie, które opublikowała NASA jest poddane silnej kompresji — aby transmisja trwała krócej. Zostało wykonane z odległości ok. 79 tys. kilometrów.
Już nawet ta rozdzielczość daje astronomom dość danych, aby wprawić ich w osłupienie. — Najbardziej intrygującym elementem jest wielka góra tkwiąca w depresji wyglądającej jak fosa — mówi Jeff Moore z NASA Ames Research Center w Kalifornii, który analizuje zdjęcia z New Horizons pod kątem geologii i geofizyki. — Ten twór zaskoczył i oszołomił naszych geologów.
Przy okazji nowych obserwacji Charona, wróciła sprawa jego nazwy. Dla nas nie ma wątpliwości — Charon, księżyc Plutona, nosi imię przewoźnika dusz przez rzekę Acheron (Styks) z mitologii greckiej. Wszystko się zgadza — bóg świata podziemnego, do którego przeprawiał się Charon to Hades. W mitologii rzymskiej — Pluton. Nazwanie w ten sposób lodowatych, odległych i pogrążonych w mroku globów wydaje się całkowicie naturalne.
Ale inne zdanie ma James Christy, amerykański astronom. Trzeba się z nim liczyć, bo to właśnie on w 1978 roku odkrył istnienie Charona. Obiekt początkowo nazwano S/1978 P1, a Christy zaproponował jego nazwę — Charon właśnie. Ale nie było to imię z mitologii, lecz zdrobnienie imienia żony: Charlene, Char. Koledzy astronoma początkowo próbowali go przekonać do nazwania księżyca Plutona Persefoną (żona Hadesa-Plutona), ale Christy się uparł.