W kwietniu 2013 roku Inspekcja Weterynaryjna rozpoczęła akcję „Zero tolerancji". Zakładała on niezapowiedziane kontrole doraźne w rzeźniach, gospodarstwach rolnych, zakładach przetwórstwa spożywczego, chłodniach składowych, u pośredników i przewoźników zwierząt oraz w punktach skupu. Wprowadzono także rotacyjne zmiany lekarzy weterynarii kontrolujących przedsiębiorstwa. Okazało się, że liczba ujawnionych w ten sposób nieprawidłowości, także dotyczących uboju zwierząt, jest całkiem spora.
Nieadekwatne kary
Posypały się mandaty, kary pieniężne i decyzje administracyjne o zawieszeniu lub zakazie działalności. Program „Zero tolerancji" pokazał, że w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa żywności w Polsce jest jeszcze coś do zrobienia.
Według ekspertów problemem pozostaje m.in. pobłażliwość organów ścigania. Specjaliści są zgodni, że wymiar sprawiedliwości nie nadąża za zmianami w prawie żywnościowym. Niewielu sędziów zna się na tej dziedzinie. Otwarte pozostaje także pytanie, czy mandat w wysokości 500 zł jest w tym przypadku wystarczającym środkiem odstraszającym.
Co się dzieje z padliną?
Jacek Leonkiewicz, weterynarz z 30-letnim stażem i autor szeregu artykułów dotyczących bezpieczeństwa żywności, podniósł problem różnic w statystykach GUS-u i ARiMR-u. Instytucje te podają różne liczby zwierząt przebadanych i ubijanych. Problemem jest także sprawa padliny w gospodarstwach. - Co się dzieje z tysiącami zwierząt, które padły, a nie zostały zabrane przez służby utylizacyjne? - pytał podczas panelu Leonkiewicz. Porównując dane GUS i ARiMR za lata 2009-2011 łatwo dojść do wniosku, że w samym województwie wielkopolskim do utylizacji nie trafiło ponad 460 tys. sztuk padłych świń. Co się z nimi stało? Znaczące jest, że Polska do niedawna zajmowała niechlubne pierwsze miejsce w UE pod względem przypadków stwierdzenia u ludzi włośnicy (po wstąpieniu do UE Rumunii i Bułgarii zajmujemy trzecie miejsce).
Prawo nie nadąża
Dr Michał Rudy zwrócił uwagę na rosnący problem niedostosowania przepisów krajowych do wymogów prawa europejskiego. Na liście zaniedbań wysoko plasują się opóźnienia w wydawaniu krajowych norm, których zasadniczym celem jest ułatwianie stosowania przepisów zawartych we wspólnotowym prawie żywnościowym. W rezultacie na styku prawa wspólnotowego i krajowego mamy do czynienia z lukami i niedociągnięciami. Nagminne jest stosowanie w normach prawa żywnościowego konstrukcji odesłań i instytucji decyzji uznaniowej. Galimatias w przepisach nie pozwala jednoznacznie ocenić podstawowych kwestii. Na przykład, czy w przypadku stosowania weterynaryjnych produktów leczniczych u zwierząt można mówić o bezpośrednim zagrożeniu życia lub zdrowia ludzi.