Autonomiczna Republika Krymu ma swoją konstytucję. Ta w art. 137 określa jednak tylko dziewięć obszarów autonomii. Dotyczą one m.in. rolnictwa, rzemiosła, budownictwa, turystyki, zabytków, transportu, myślistwa i rybactwa oraz służby zdrowia. W innych sprawach lokalne władze nie mogą stanowić prawa. A na mocy art. 18 referendum lokalne może być przeprowadzone tylko w sprawach dotyczących autonomii Krymu.
– Chodzi głównie o kwestie rolnictwa, turystyki, gospodarki i kilku innych dziedzin, ale nie o kwestię państwowej przynależności półwyspu. W tym zakresie art. 1 stanowi wprost o przynależności Krymu do Ukrainy – tłumaczy Aleksander Pronkiewicz, adwokat stale współpracujący z prawnikami ukraińskimi.
Konstytucja krymska mówi też, że akty lokalnego prawa muszą być zgodne z ukraińską konstytucją. Ta zaś w art. 73 przewiduje, że o zmianach terytorialnych państwa może decydować tylko ogólnokrajowe referendum.
– Mamy zatem ewidentną sprzeczność referendalnej uchwały Gabinetu Ministrów Krymu z ukraińskim prawem – podkreśla Pronkiewicz.
Jeśli pytania w referendum będą dotyczyły odłączenia się Krymu od Ukrainy, to z prawnego punktu widzenia będzie ono nieważne. Może to być wykorzystane za jakiś czas, gdy wielu mieszkańców Krymu zda sobie sprawę, że secesja może mieć zły wpływ na gospodarkę półwyspu, przede wszystkim na turystykę.