Reklama

Izrael ma gotowy plan inwazji na Liban. Nowa pełnoskalowa wojna?

W chwili gdy zmniejsza się intensywność wojny z Hamasem, Izrael rozważa otwarcie drugiego frontu w postaci ataku na libański Hezbollah.

Publikacja: 19.06.2024 18:38

Unoszące się kłęby dymu po izraelskim bombardowaniu wioski Khiam w południowym Libanie w pobliżu gra

Unoszące się kłęby dymu po izraelskim bombardowaniu wioski Khiam w południowym Libanie w pobliżu granicy z Izraelem

Foto: AFP

– Jesteśmy bardzo blisko momentu, w którym podejmiemy decyzję o zmianie reguł gry przeciwko Hezbollahowi i Libanowi – ostrzegł we wtorek minister spraw zagranicznych Izrael Katz w oświadczeniu swojego biura. Jest w nim zawarta groźba likwidacji Hezbollahu oraz zniszczeń w samym Libanie.

Oświadczenie szefa izraelskiego MSZ nastąpiło w chwili, gdy najwyżsi dowódcy izraelskiej armii uzgodnili plany inwazji na Liban. Nie ograniczą się one do działań lotnictwa, co już jest codziennością. W wojnie miałyby uczestniczyć także izraelskie siły lądowe. Część z nich została już wycofana ze Strefy Gazy, gdzie natężenie działań wojennych znacznie osłabło.

Pilna sytuacja na północnej granicy Izraela

Ostateczna likwidacja Hamasu jest nadal zasadniczym celem izraelskiej armii, lecz nikt nie ma wątpliwości, że pilnego rozwiązania wymaga także sytuacja na północnej granicy Izraela.

Czytaj więcej

Upadek kraju cedrów

– Po pierwsze, nie do zaakceptowania jest na dalszą metę konieczność ewakuacji izraelskich osiedli na północy, co oznaczało relokację ponad 100 tys. osób. Po drugie, Izrael pragnie uniknąć długiej wojny z Hezbollahem na wyniszczenie, co zakłada scenariusz opracowany w Teheranie – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Efraim Inbar, szef Jerusalem Institute for Strategic Studies (JISS).

Reklama
Reklama

Jakimi siłami dysponuje Hezbollah?

Finansowany przez Iran Hezbollah rozpoczął ostrzał północnego Izraela po rozpoczęciu działań izraelskiej armii w Strefie Gazy, argumentując, że jest to wyraz solidarności z ludnością palestyńską oraz Hamasem.

Z terenu Libanu na Izrael wystrzelono już setki rakiet, Izrael odpowiada głównie nalotami lotniczymi. W niemal codziennych potyczkach po stronie izraelskiej życie straciło już 10 cywilów, a także 15 żołnierzy. Hezbollah twierdzi, że w wyniku działań izraelskiej armii zginęło ponad 340 jego bojowników. Jest to więcej niż w czasie ostatniej pełnoskalowej wojny izraelsko-libańskiej w 2006 roku. Trwała miesiąc i kosztowała życie ponad 4 tys. cywilów.

Od tego czasu Hezbollah znacznie wzmocnił swe siły. Ocenia się, że dysponuje obecnie co najmniej 20 tys. bojowników, pewną ilością ciężkiego sprzętu, ale przede wszystkim 80–120 tys. rakiet irańskiej produkcji. To one oraz pociski przeciwpancerne są główną bronią Hezbollahu w konfrontacji z Izraelem.

Szyiccy bojownicy zaprezentowali też właśnie zdjęcia portu w Hajfie wykonane najprawdopodobniej za pomocą drona. Było to jawna groźba, iż celem ataku może stać się jeden z trzech największych izraelskich portów.

– Nie wiadomo do końca, jaką siłą faktycznie dysponuje Hezbollah, jednak jest jasne, że fizyczna likwidacja tej organizacji jest rzeczą niewykonalną. Faktem jest, że Izrael zadał już poważne straty Hezbollahowi, zabijając wielu przywódców wojskowych – mówi „Rzeczpospolitej” Nadim Shehadi, były dyrektor Libańsko-Amerykańskiego Centrum Akademickiego w Nowym Jorku, obserwujący obecne wydarzenia w Bejrucie. Jego zdaniem sprawą, której z pewnością nie bierze pod uwagę Hezbollah, jest los ludności cywilnej w czasie ewentualnej izraelskiej inwazji. Podobnie armia izraelska.

Biały Dom przeciwko pełnoskalowej wojnie Izraela z Hezbollahem

Jaką strategię wybierze ostatecznie rząd premiera Netanjahu, jest rzeczą otwartą.

Reklama
Reklama

Amerykanie czynią starania, aby zapobiec wybuchowi pełnoskalowej wojny. W tym celu do Bejrutu udał się wysłannik Białego Domu Amos Hochstein. „New York Times” cytuje jego opinię, z której wynika, że kluczem do unormowania sytuacji na granicy libańsko-izraelskiej jest zakończenie walk w Gazie. Na to się jednak nie zanosi.

Plan Bidena dotyczący zakończenia walk w Gazie został zatrzymany, gdyż Hamas postawił warunek w postaci trwałego zawieszenia broni oraz całkowitego wycofania izraelskiej armii ze Strefy Gazy, w tym z Rafahu.

Tymczasem premier Netanjahu rozwiązał sześcioosobowy gabinet wojenny, czyli swego rodzaju rząd jedności narodowej podejmujący decyzje dotyczące spraw wojennych. Gabinet ten został utworzony z udziałem dwu generałów będących przedstawicielami opozycji, po inwazji Hamasu na Izrael w październiku zeszłego roku. Generałowie wystąpili z gabinetu, zarzucając premierowi, że unika decyzji w sprawie planów zarządzania Gazą po zakończeniu wojny, co świadczy, iż nie jest zainteresowany jej zakończeniem.

Obecnie decyzje w sprawie wojny zapadają w gronie 14 ministrów rządu Netanjahu, z udziałem Becalela Smotricza, ministra finansów, oraz Itamara Ben-Gewira, ministra bezpieczeństwa. Obaj reprezentują skrajnie nacjonalistyczne ugrupowania. W ich opinii Strefa Gazy powinna pozostać pod okupacją Izraela jako część państwa żydowskiego otwarta dla żydowskich osadników. Nie wróży to dobrze dalszym wysiłkom pokojowym.

Konflikty zbrojne
Amerykańska armia zatopiła kolejną łódź. Jest nagranie
Konflikty zbrojne
USA: Kto kazał atakować rozbitków z ostrzelanej przez armię łodzi?
Konflikty zbrojne
Zaskakująca decyzja Franciszka. Chodzi o testament papieża
Konflikty zbrojne
Dlaczego Europa potrzebuje czasu, jaki daje jej wojna w Ukrainie?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Konflikty zbrojne
Pięć godzin Steve'a Witkoffa na Kremlu. Co wiemy o rozmowach z Władimirem Putinem?
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama