– Nie wszyscy dowódcy są gotowi brać skazanych do siebie, ale my nie będziemy i nie planujemy nikomu narzucać takich zmobilizowanych. Najprawdopodobniej będą formowali osobne oddziały – powiedział ukraiński minister sprawiedliwości Denys Maluśka. Do parlamentu trafił bowiem projekt osobnej ustawy o powołaniu do wojska ukraińskich więźniów. Armia nadal cierpi na brak żołnierzy, a Radzie nie udało się jeszcze uchwalić zmian w ustawie o mobilizacji. Ten projekt przeszedł pierwsze czytanie, ale w przypadku przyjęcia nie da on natychmiastowych efektów. Przewiduje obniżenie wieku mobilizowanych z 27 do 25 lat i wprowadza różne obostrzenia, zarówno dla osób w wieku poborowym, jak i uchylających się od służby.
Tymczasem od jesieni ukraińscy dowódcy na froncie skarżą się na niewielki napływ uzupełnień i duże braki w jednostkach. – Poszedłem walczyć pierwszego dnia wojny, ale dalej tego nie wytrzymam. Jestem na skraju załamania – mówił jeszcze w styczniu jeden z rannych ukraińskich żołnierzy brytyjskiej gazecie „The Sunday Times”.
Wojna Rosji z Ukrainą. Ilu żołnierzy mają wojska obu stron
Między politykami skupionymi wokół prezydenta Wołodymyra Zełenskiego a dowództwem armii wybuchł spór o to, kto poniesie polityczną odpowiedzialność za mobilizację. Doprowadziło to w końcu do zdymisjonowania dowódcy armii gen. Wałerija Załużnego. Obie strony sporu mówiły o konieczności powołania pod broń mniej więcej pół miliona ludzi. Choć jednocześnie prezydent dziwił się, jak to możliwe, że na froncie jest ok. 300 tys. żołnierzy, gdy armia liczy około miliona ludzi.
Czytaj więcej
Byłemu dowódcy ukraińskiej armii wróżono, że odbierze władzę Wołodymyrowi Zełenskiemu. Najwyraźniej uznał, że w czasie wojny takie ambicje mogą poczekać.
W okopach trzyma się ona na mężczyznach w wieku ponad 40 lat. W chwili wybuchu wojny, dwa lata temu, wielu z nich ochotniczo poszło do armii (lub oddziałów obrony terytorialnej). Wtedy wydawało się, że to na krótki okres, teraz okazuje się, że stanowią większość walczącego wojska i potrzebują szybkiego wsparcia.