- Traktują nas jak bydło – mówił dowódca najemników Dejan Berić w nagraniu rozpowszechnionym w internecie.
W okolicach szturmowanej od października Awdijiwki znalazła się grupa serbskich najemników, dołączona do jednej z rosyjskich dywizji desantowych. Przed Nowym Rokiem rosyjskie dowództwo kazało wydać im po 2-3 magazynki z amunicją do automatów i ruszać do ataku – bez jakiegokolwiek wsparcia, nawet bez granatów. Jeśli było im coś jeszcze potrzebne to – jak powiedzieli rosyjscy oficerowie – mają sobie „zdobyć w walce”.
Słowiańska jedność na froncie
Serbowie, których w większości zwerbowano do walki w rosyjskiej armii hasłami „jedności słowiańskiej”, odmówili i zażądali przeniesienia do czeczeńskiego batalionu Ahmat (zaopatrywanego szczodrze przez władcę Czeczenii Ramzana Kaydrowa). W odpowiedzi ich rosyjscy koledzy odebrali im broń i wypędzili z ziemianek, zmuszając do siedzenia kilka dni na mrozie bez jedzenia.
Czytaj więcej
Wybory parlamentarne umocniły władzę prorosyjskiego polityka.
W końcu wpuścili ich, by się ogrzali ale wtedy wpadła rosyjska policja wojskowa, zaczęła strzelać w powietrze w schronach, bić kolbami Serbów i żądać żeby podpisali oświadczenia, że są dezerterami, ewentualnie przyznali się do szpiegowania.