Rusłan Szoszyn: Wojna w Górskim Karabachu to test dla Zachodu. Waży się los Armenii

Armenia przeżywa historyczne chwile. Definitywnie wyrwie się ze strefy wpływu Rosji, albo straci suwerenność. Dzisiaj zależy to od państw zachodnich.

Publikacja: 19.09.2023 17:17

Azerbejdżan ruszył z „operacją antyterrorystyczną” na separatystyczny Górski Karabach

Azerbejdżan ruszył z „operacją antyterrorystyczną” na separatystyczny Górski Karabach

Foto: AFP/ Azerbaijani Defence Ministry

We wtorek Azerbejdżan ruszył z „operacją antyterrorystyczną” na separatystyczny Górski Karabach zamieszkiwany przez ponad 120 tys. Ormian. Władze w Baku od ponad trzech dekad walczą o ten region, który w świetle prawa międzynarodowego (jako cześć dawnej Azerbejdżańskiej SRR) należy do Azerbejdżanu. Po wygranej wojnie w 2020 roku ze wspierającą region Armenią, nieuznawana Republika Górskiego Karabachu (w języku ormiańskim „Arcach”) została najpierw okrążona przez siły azerbejdżańskie, a później całkiem odcięta nawet od dostaw żywności z Armenii. Wówczas Azerbejdżan nie wkroczył tylko dlatego, że Rosja wysłała tam ponad 2 tys. żołnierzy w ramach misji pokojowej. Na mocy zawartego porozumienia mieli pilnować zawieszenia broni.

Dzisiaj biernie się przyglądają jak azerbejdżańskie Bayraktary dostarczone przez sojuszniczą Turcję miażdżą obiekty wojskowe Górskiego Karabachu. Podobno trwa już operacja lądowa sił azerbejdżańskich, która ma na celu ostatecznie przywrócenie regionu pod rządy państwa Ilhama Alijewa. Z doniesień, które płynął z Południowego Kaukazu wynika, że wkroczenie jego armii do Stepanakertu może być kwestią zaledwie kilku dni.

Czytaj więcej

Azerbejdżan atakuje Górski Karabach. Armenia wzywa ONZ i Rosjan na pomoc

Tymczasem w Erywaniu protestujący próbują wedrzeć się do siedziby premiera wyzywając go od „zdrajców” i domagając się jego dymisji. Opozycyjne wobec Nikola Paszyniana i zarazem prorosyjskie siły mają mocne związki z Górskim Karabachem, podobnie jak ormiańska diaspora w Rosji i innych częściach świata. A w Moskwie już wyraźnie sugerują, że Paszynian nie może dalej rządzić Armenią. Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, a obecnie zastępca Putina w Radzie Bezpieczeństwa, już po rozpoczęciu operacji Azerbejdżanu wygarnął Paszynianowi wszystkie popełnione przez niego „błędy”. Zasugerował, że bierność Rosji w kwestii Górskiego Karabachu jest związana z tym, że próbował szukać pomocy na Zachodzie, a niedawno nawet wysłał swoją żonę z pomocą humanitarną do Kijowa.

Jeżeli protestującym uda się obalić Paszyniana i doprowadzić do starcia ormiańskich sił zbrojnych z Azerbejdżanem, suwerenność tego kraju będzie zagrożona i prawdopodobnie dojdzie do interwencji Rosji.

Nie bez znaczenia pozostaje też to, że Armenia ignorowała w ostatnim czasie wszelką współpracę z Organizacją Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (członkami której są też Rosja, Białoruś, Kirgizja i Tadżykistan). Paszynian poszedł dalej i udzielił ostatnio szeregu wywiadów zachodnim mediom, w których mówił, że powierzenie bezpieczeństwa kraju Rosji było błędem. Przypieczętował to swoim oświadczeniem, w którym zapowiedział ratyfikację Statutu Rzymskiego MTK przez parlament Armenii, co w Moskwie odebrano jako policzek wymierzony w Władimira Putina, ściganego listem gończym przez MTK.

Czytaj więcej

Wojna? Azerbejdżan naciera na Górski Karabach

Wiele więc wskazuje na to, że w najbliższych dniach będzie ważył się los nie tylko Górskiego Karabachu, ale i Armenii. Jeżeli protestującym uda się obalić Paszyniana i doprowadzić do starcia ormiańskich sił zbrojnych z Azerbejdżanem, suwerenność tego kraju będzie zagrożona i prawdopodobnie dojdzie do interwencji Rosji (która posiada tam bazę wojskową). Azerbejdżan w ten sposób odzyskałby utracony niegdyś Górski Karabach, a demokratycznie wybrany i próbujący ostatnio zbliżać się z Zachodem rząd Paszyniana w Erywaniu zostałby zastąpiony siłami prorosyjskimi. Teraz wszystko będzie zależało od tego, jak zachowają się liderzy zachodnich mocarstw, czy będą w stanie powstrzymać wojnę i uratować Armenię przed destabilizacją i całkowitym pochłonięciem przez Rosję. Czy zaproponują plan pokojowy? Nie jest to proste zadanie. Znacznie łatwiej było klepać Paszyniana po ramieniu i udawać duże zainteresowanie losem tego oddalonego od Europy regionu. 

We wtorek Azerbejdżan ruszył z „operacją antyterrorystyczną” na separatystyczny Górski Karabach zamieszkiwany przez ponad 120 tys. Ormian. Władze w Baku od ponad trzech dekad walczą o ten region, który w świetle prawa międzynarodowego (jako cześć dawnej Azerbejdżańskiej SRR) należy do Azerbejdżanu. Po wygranej wojnie w 2020 roku ze wspierającą region Armenią, nieuznawana Republika Górskiego Karabachu (w języku ormiańskim „Arcach”) została najpierw okrążona przez siły azerbejdżańskie, a później całkiem odcięta nawet od dostaw żywności z Armenii. Wówczas Azerbejdżan nie wkroczył tylko dlatego, że Rosja wysłała tam ponad 2 tys. żołnierzy w ramach misji pokojowej. Na mocy zawartego porozumienia mieli pilnować zawieszenia broni.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Beniamin Netanjahu odpowiada na groźby Joe Bidena. "Możemy walczyć paznokciami"
Konflikty zbrojne
Andrzej Łomanowski: Wojna w Ukrainie. Pojawiają się niepokojące informacje
Konflikty zbrojne
Pomagają żołnierzom i cywilom. Dlaczego Rosjanie polują na ratowników pola walki?
Konflikty zbrojne
Parada wojskowa w Moskwie. Władimir Putin: Nie pozwolimy nikomu nam grozić
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Konflikty zbrojne
Były głównodowodzący armią Ukrainy oficjalnie odchodzi ze służby