Przypadek Austrii jest ekstremalny, bo podobnie jak Węgry nadal sprowadza ona rosyjski surowiec przez gazociąg (inne kraje UE z takiej formy sprowadzania surowca z Rosji zrezygnowały). Dlatego wciąż 55 procent importu gazu dostarcza Wiedniowi Moskwa.
– To krwawe pieniądze. Czy Austria, która jest bogatym państwem, nie mogłaby odciąć się od bandyckiej Rosji? – spytał kilka dni temu na przyjęciu w austriackiej stolicy Martin Selmayr, przedstawiciel Komisji Europejskiej, a w przeszłości niezwykle wpływowy sekretarz generalny Rady UE. Został bardzo szybko wezwany do austriackiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie usłyszał wyrazy stanowczego protestu. Ostro skrytykowała go też sama Bruksela.
Czytaj więcej
Gazprom utracił już bezpowrotnie unijny rynek, ale rosyjski gaz wciąż tu jest. Popytem cieszy się LNG z rosyjskiego Novateku. Oficjalnie to koncern prywatny oligarchy Leonida Michelsona, ale 19 proc. akcji ma w nim Gazprom, a ponad 23 proc. człowiek Władimira Putina.
Przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę aż 45 procent gazu sprowadzanego przez Unię pochodziło z Rosji. To się skończyło w szczególności dlatego, że z importu surowca gazociągami (jak Nord Stream 1) zrezygnowały Niemcy.
Jednak poza rurociągiem wciąż tłoczącym surowiec dla Węgrów i Austriaków skoczyły też zakupy przez kraje UE rosyjskiego gazu skroplonego (LNG). W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku państwa Wspólnoty kupiły go o 40 proc. więcej niż w tym samym okresie 2021 roku, płacąc łącznie 5 miliardów euro – wynika z szacunków brytyjskiej organizacji pozarządowej Global Witness. Do tego dochodzi 10 miliardów euro, jakie w tym czasie niektóre kraje UE zapłaciły za gaz sprowadzany z Rosji przez rurociąg.