Wojna w Ukrainie. Walki w powietrzu zamiast na ziemi

Ukraiński kontratak utknął, walki toczą się tylko w dwóch miejscach frontu. Bitwa przeniosła się w powietrze. Ukraińcy atakują Moskwę, omijając rosyjską obronę.

Aktualizacja: 02.08.2023 08:16 Publikacja: 02.08.2023 03:00

Krzywy Róg, miasto na południu Ukrainy ostrzelane rosyjskimi rakietami 31 lipca

Krzywy Róg, miasto na południu Ukrainy ostrzelane rosyjskimi rakietami 31 lipca

Foto: Anatolii STEPANOV/AFP

Drugi raz w ciągu trzech dni trafili stołeczną dzielnicę biznesową.

– Wyobrażacie sobie, co by znaczyło dla Moskwy ogłoszenie alarmu przeciwlotniczego? Zniszczenie prestiżu Putina, (ministra obrony) Szojgu, (szefa sztabu generalnego) Gierasimowa. Dlatego oni nie decydują się na to, ale myślę, że to tylko kwestia czasu – wyjaśniał generał i były zastępca szefa sztabu ukraińskiej armii Ihor Romanenko, dlaczego w Kijowie ogłaszany jest zawsze alarm przeciwlotniczy, a w Moskwie nigdy.

Mimo że od 24 czerwca do wtorku Ukraińcy trzykrotnie już atakowali rosyjską stolicę. Pierwszy raz drony uderzyły w centrum miasta w budynki należące do rosyjskiego ministerstwa obrony. Dwa następne ataki skierowano na wieżowce w tzw. Moscow City. Znajdują się w nich zarówno ministerstwa, siedziby koncernów i dużych firm, jak i apartamenty mieszkalne.

Resorty trafione dronami

„Moskwa w przyspieszonym tempie przywyka do normalnej wojny” – napisał na Twitterze doradca ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak. Ale Kijów oficjalnie – jak zwykle – nie przyznał się do ataku.

Czytaj więcej

Moskwa nie jest w stanie się obronić przed dronami

Rosyjskie władze nie nagłaśniają ich. W niedzielę ogólnokrajowe telewizje ani słowem nie zająknęły się o pierwszym uderzeniu, choć zdemolowane zostały biura ministerstwa cyfryzacji. W tym dniu było święto rosyjskiej floty, prezydent Władimir Putin przyjmował paradę okrętów w Petersburgu i propagandyści postanowili nie psuć mu nastroju. On sam też się o niego postarał i w przemówieniu do marynarzy nie powiedział ani słowa o zatopieniu okrętu flagowego Floty Czarnomorskiej, krążownika „Moskwa” ani innych jednostek tej floty.

W drugim ataku na Moscow City dron trafił ten sam budynek, co poprzednio, ale teraz zniszczone zostały biura ministerstwa rozwoju gospodarczego. Rosyjski resort obrony poinformował jednak, że pocisk został „zagłuszony środkami walki radioelektronicznej”. Zazwyczaj polega to na odcięciu sygnału GPS pozwalającego kierować się im do celu, po czym następuje wymuszone lądowanie. Ale wojskowi nie wyjaśnili, jak to się stało, że dwukrotnie uderzyły one w ten sam wieżowiec.

Na dachu i bez sensu

– (Ogromny problem dla obrony przeciwlotniczej) stanowi miejska zabudowa, szczególnie w Moskwie. Różne wieżowce stanowią przeszkody dla środków wykrywania nadlatujących dronów. (…) Dlatego nie można (tam) stworzyć obrony o stuprocentowej skuteczności – mówi Romanenko.

Jednak w Kijowie to się udało i od miesięcy rosyjskie drony (a właściwie irańskie – shahedy) nie mogą się przebić przez ukraińską obronę.

Około cztery kilometry na południowy wschód od kompleksu Moscow City znajduje się siedziba rosyjskiego ministerstwa obrony, na dachu której jeszcze w styczniu umieszczono system obrony przeciwlotniczej Pancyr-1. Producenci zachwalali go jako szczególnie dobry przeciw dronom.

Czytaj więcej

Rosja twierdzi, że udaremniono atak dronów w Moskwie i na Krymie

Ale nie oddał on nawet jednego strzału podczas trzech ataków, od 24 czerwca. – Dla efektywnego działania tego systemu dron powinien lecieć wyżej, niż znajduje się Pancyr – wyjaśnia ekspert wojskowy Paweł Łuzin. Zupełnie więc nie wiadomo, po co Rosjanie wciągnęli go na dach 13-piętrowego budynku.

– Te aparaty lecą nisko nad ziemią, dlatego czas potrzebny na wykrycie go i reakcję obsługi środków obrony przeciwlotniczej jest bardzo ograniczony. To znaczy, należy go wykryć, przekazać informację do obsługi środków niszczenia, a ta dosłownie w kilka sekund musi ich użyć – wyjaśnia Romanenko.

Niewidzialny dron Bóbr

Według niepotwierdzonych informacji dron, który nadleciał we wtorek, próbowano też zestrzelić przy pomocy najnowszego rosyjskiego kompleksu przeciwlotniczego S-400, ale się nie udało. Ten system rozmieszczono z kolei na odległych przedmieściach Moskwy lub w parkach w mieście.

– W czasie poprzednich ataków (w większości nieudanych – red.) Ukraińcy dokładnie zbadali lokalizację środków rosyjskiej obrony, ich możliwości i taktykę działania. No, a teraz to wykorzystują – wyjaśnia analityk Kiriłł Michajłow.

Moscow City, centrum biznesowo-ministerialne rosyjskiej stolicy, po ataku dronów 1 sierpnia

Moscow City, centrum biznesowo-ministerialne rosyjskiej stolicy, po ataku dronów 1 sierpnia

Alexander NEMENOV/AFP

Najnowsze ukraińskie drony mają coraz więcej elementów wykonanych w technologii „stealth”, czyli utrudniającej wykrycie przez radary (głównie z tworzyw węglowych). Ponadto atakujący wykorzystują bardziej skomplikowane trasy dolatywania do celu. Wraz z nocnym atakiem w niedzielę na Moskwę Ukraińcy uderzyli też – już po raz drugi – w most Czongarski, łączący Krym ze stałym lądem nad zatoką zwaną Siwasz. Pociski wystrzelone z okolic Krzywego Rogu (wprost na północ od półwyspu) poleciały na zachód, nad obwód odeski, i dopiero stamtąd skręciły na Krym.

Most kolejowy nad Siwaszem, stanowiący główną drogę zaopatrzeniową rosyjskiej armii w centralnej części frontu (Melitopol, Tokmak, Bierdiańsk), został poważnie uszkodzony.

Możliwe, że w ten sam sposób atakowana jest Moskwa. Tym bardziej że od początku wojny Ukraińcy intensywnie rozwijają własne drony. Obecnie zaprezentowali dron Bóbr, który może podobno lecieć na odległość do tysiąca kilometrów. Część ekspertów uważa, że to nimi zaatakowano stolicę.

– Już w tym roku przyjęto na uzbrojenie kilka dziesiątków typów aparatów bezzałogowych. Ogólnie dzielą się one na dwie grupy. Pierwsza to aparaty taktyczne, działające na froncie o zasięgu 10–20 kilometrów: zwiadowcze, uderzeniowe (zrzucające ładunki – red.) i drony kamikadze. Druga zaś to te, które osiągają cele odległe o setki kilometrów, a niektóre i tysiąca. Są więc pewne perspektywy – mówi Romanenko.

Drugi raz w ciągu trzech dni trafili stołeczną dzielnicę biznesową.

– Wyobrażacie sobie, co by znaczyło dla Moskwy ogłoszenie alarmu przeciwlotniczego? Zniszczenie prestiżu Putina, (ministra obrony) Szojgu, (szefa sztabu generalnego) Gierasimowa. Dlatego oni nie decydują się na to, ale myślę, że to tylko kwestia czasu – wyjaśniał generał i były zastępca szefa sztabu ukraińskiej armii Ihor Romanenko, dlaczego w Kijowie ogłaszany jest zawsze alarm przeciwlotniczy, a w Moskwie nigdy.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 884
Konflikty zbrojne
Rosjanie stawiają na tanie drony. Szukają ukraińskiej obrony powietrznej
Konflikty zbrojne
Wyjaśniły się doniesienia o nocnych eksplozjach na Krymie. Ukraiński sztab wydał komunikat
Konflikty zbrojne
Kamala Harris ma pomysł na zakończenie konfliktu w Strefie Gazy. "Nadszedł czas"
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Konflikty zbrojne
Przeciwnika dyktatora chcieli zabić w Polsce. Jak działają służby Łukaszenki i Putina?