- Zadzwonił dowódca i rozkazał pełny załadunek, zbieramy kolumnę, wyjeżdżamy. Nie wiedzieliśmy, dokąd jedziemy, ale zdziwiliśmy się, że oddalamy się od frontu – opowiadał jeden z najemników rosyjskiej sekcji BBC.
Nie było żadnego oporu
Dziennikarze nazywają go Glebem, dla bezpieczeństwa. W Grupie Wagnera jest kategoryczny zakaz występowania w mediach. Przekonali się o tym dziennikarze w Rostowie, zajętym przez zbuntowanych wagnerowców 24 czerwca. Gdy tylko najemnicy dowiadywali się, z kim rozmawiają, natychmiast przerywali rozmowę.
Czytaj więcej
Oddział najemników z Grupy Wagnera zmierzał 24 czerwca, w czasie jednodniowego buntu Jewgienija Prigożyna, do bazy Woroneż-45, w której znajduje się broń atomowa - informuje Reuters.
- Tam za to dzisiaj ludzi „minusują”. Znikają ludzie – mówi inny najemnik. „Minusować”, „wyzerować” w slangu wagnerowców oznacza zabić.
Gleb potwierdza wcześniej znany fakt, że w drugiej kolumnie, która pojechała na Moskwę, „był dziad”, czyli Dmitrij Utkin. To jeden z założycieli Wagnera, były oficer oddziałów specjalnych wywiadu wojskowego GRU i prawdopodobnie neonazista, jego pseudonim (Wagner) przyjęto jako nazwę całej grupy.