W Rosji istnieje otwarty rejestr spraw spadkowych. Sprawy w nim są otwierane przez notariuszy przy dziedziczeniu majątku podlegającego rejestracji państwowej - na przykład mieszkań, samochodów, gruntów i tak dalej. Jednak nie każdy zmarły trafia do księgi – nie każdy ma coś do pozostawienia dla bliskich.
W latach 2022 i 2023 dramatycznie wzrosła liczba spraw spadkowych dla mężczyzn, zwłaszcza młodych. Gdy wiadomo, jak często otwierane są sprawy spadkowe dla zmarłych z określonej grupy wiekowej, ten wzrost można wykorzystać do określenia nadmiernej śmiertelności mężczyzn - czyli rzeczywistej liczby tych, którzy zginęli na wojnie.
Według tych obliczeń w 2022 r. na wojnie zginęło ok. 25 tys. mężczyzn poniżej 50. roku życia (granica wieku dla stosowanej metody), a do 27 maja 2023 r. - łącznie już ok. 47 tys. Aby być tak dokładnym, jak to możliwe: liczba ofiar śmiertelnych wynosi od 40 tys. do 55 tys. z 95 proc. prawdopodobieństwem.
Nikt poza władzami nie zna rzeczywistej liczby ofiar. Kreml utajnia dane
Ostatni raz MON informowało o stratach we wrześniu 2022 roku. Siergiej Szojgu powiedział, że zginęło 5937 żołnierzy. Ta liczba nie ma nic wspólnego z rzeczywistością: nawet wtedy na liście zmarłych, zebranej z otwartych źródeł, było więcej nazwisk.
Od maja 2022 r. Mediazona, rosyjska redakcja BBC i zespół wolontariuszy prowadzą własną listę poległych żołnierzy – badane są portale społecznościowe, publikacje w lokalnych mediach, zdjęcia cmentarzy i pomników. Według stanu na 30 czerwca 2023 r. na tej liście było 26,8 tys. zabitych, których nazwiska są znane.
Nikt poza władzami nie dysponuje dokładnymi danymi o stratach armii rosyjskiej podczas inwazji na Ukrainę. W najbliższym czasie raczej nie ujawnią tych informacji: "W latach rządów Władimira Putina Kreml nauczył się unikać odpowiedzi na wszelkie ważne społecznie pytania" - piszą portale.