– To trzy tysiące ludzi, prawdziwych mężczyzn, którzy mają stałą pracę, ale powiedzieli, że są gotowi wziąć broń do ręki – ogłosił gubernator graniczącego z Ukrainą obwodu biełgorodzkiego, Wiaczesław Gładkow. To właśnie jemu będą podlegali.
Rosyjski pułk obrony terytorialnej złożony z "prawdziwych mężczyzn"
Według jego informacji jeden pułk takiej obrony terytorialnej składającej się z „prawdziwych mężczyzn”, którzy z różnych względów nie mogą służyć w armii, już jest gotowy. Teraz trwa werbunek do następnego.
Rosyjscy gubernatorzy z obwodów leżących w pobliżu strefy działań wojennych próbowali już od zeszłego roku tworzyć własne oddziały obrony terytorialnej. Przynajmniej od czasu zwycięskiej, jesiennej ofensywy ukraińskiej w okolicach Łymanu i Bałaklii.
Czytaj więcej
Wagon z salą sportową; specjalny z łaźnią turecką, gabinetem kosmetologa, sprzętem reanimacyjnym (w tym z respiratorem i defibrylatorem) – tak wygląd pociąg prezydenta Rosji.
Obecnie, oficjalnie istnieją takie oddziały i posiadają broń (przynajmniej na papierze) w okupowanych przez Rosję ukraińskich obwodach ługańskim, donieckim, zaporoskim i chersońskim. Jednak o jakichkolwiek uzbrojonych formacjach kolaboracyjnych z dwóch ostatnich obwodów nikt nie słyszał, choć okupanci rzeczywiście próbowali je formować.