W nocy ze środy na czwartek w ciągu godziny na Kijów spadły rosyjskie rakiety warte 17 milionów dolarów. Wcześniej, przez cały maj agresorzy 18 razy atakowali miasto, ale pociskami kierowanymi i irańskimi dronami dalekiego zasięgu Shahead.
– Przeciwnik wykorzystuje właśnie operacyjno-taktyczne kompleksy, byśmy mieli jak najmniej czasu na reakcję. Jeśli wystrzeliwują pociski kierowane (z samolotów) znad Morza Kaspijskiego czy Czarnego, mamy około godziny, by zareagować i ukryć się. A [przy rakietach Iskander] to są dosłownie minuty – wyjaśniał rzecznik ukraińskiego lotnictwa, pułkownik Juryj Ihnat.
Czytaj więcej
Niepokoją nas próby wywołania odpowiedzi ze strony Rosji. Wygląda na to, że Kijów prowokuje nas do odzwierciedlenia działań - powiedział prezydent Rosji Władimir Putin, reagując na wtorkowy atak dronów na Moskwę.
W Kijowie były to dokładnie cztery minuty od ogłoszenia alarmu powietrznego do śmierci trzech osób, które nie dostały się do schronu przeciwlotniczego. Zginęły trafione odłamkami zestrzelonej rakiety. Ukraińska obrona przeciwlotnicza zareagowała błyskawicznie, w przeciwieństwie do ochroniarza polikliniki w północnej części miasta, który miał klucze do schronu. Ponieważ poprzedniego wieczoru upił się, zasnął w pracy, nie obudził go alarm i nie wpuścił ludzi do schronu.
– 16. miesiąc prowadzimy wojnę i wciąż zdarzają się takie rzeczy – jęknął jeden ze współpracowników kijowskiego burmistrza Witalija Kliczki. Teraz policja będzie miała obowiązek każdej nocy kontrolować schrony przeciwlotnicze. Prawdopodobnie będzie miała z tym kłopot, bowiem agresorzy zbierają się znów do conocnych ataków na Kijów.