Scenariusz dalszej wojny zaczyna pisać Kijów

To już nie Putin wyznacza Ukraińcom porządek dzienny. Kijów zmusza Moskwę do obrony i rozproszenia sił.

Publikacja: 01.06.2023 03:00

Scenariusz dalszej wojny zaczyna pisać Kijów

Foto: AFP

„Po raz pierwszy od dłuższego czasu zbudził mnie dźwięk śmieciarki za oknem, a nie syreny i wybuchy. Śmieciarko, przyjeżdżaj jeszcze” – napisała w środę kijowska dziennikarka Anna Andrijewska. Była to jedna z niewielu nocy, którą ukraińska stolica przespała spokojnie.

Zupełnie inne doniesienia napływały z Rosji. W Kraju Krasnodarskim płonęła rafineria w miejscowości Afipskij. Doszło tam do potężnej eksplozji, którą słyszano w pobliskich miejscowościach. Z relacji rosyjskich mediów wynika, że ukraińskie drony zaatakowały też rafinerię w miejscowości Ilskij, również w Kraju Krasnodarskim. W środę alarmował też gubernator graniczącego z Ukrainą obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow. Stwierdził, że dzień wcześniej ukraińska armia wystrzeliła na jego region „setki” rakiet. Ponad 200 pocisków miało spaść w rejonie miejscowości Szebiekino. Z relacji rosyjskiego gubernatora wynikało, że jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne. Władze rozpoczęły ewakuację dzieci z rejonów szebiekinskiego i grajworonskiego, pierwszych 300 nieletnich ma trafić do oddalonego od granicy z Ukrainą Woronieża.

Czytaj więcej

Drony znów atakują Rosję. Pożar rafinerii w Kraju Krasnodarskim

W Kijowie oficjalnie nikt nie przyznaje się do ataków na terenie Rosji, wtorkowego nalotu dronów na Moskwę czy dywersji na kolejach, do których często dochodzi nawet w bardzo oddalonych od Ukrainy regionach. Przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow zaproponował jednak wprowadzenie w kraju stanu wojennego i zapowiedział zemstę. Tym razem groził nie tylko Ukraińcom. Stwierdził, że Rosja może „zapukać do drzwi Polski i Niemiec”.

Brytyjski wywiad uważa, że od początku maja Rosja coraz bardziej traci inicjatywę w trwającej od ponad roku wojnie i jedynie „reaguje na działania Ukrainy”. Niedawne uderzenie rosyjskich formacji ochotniczych (Legion „Wolność Rosji” i Rosyjski Korpus Ochotniczy) w obwodach biełgorodzkim i briańskim zmusza Rosjan do wzmocnienia granic i wysyłania tam dodatkowych sił. Nie jest to łatwe, biorąc pod uwagę to, że Kreml musi wzmacniać pozycje chociażby w Bachmucie po wycofaniu najemników z Grupy Wagnera.

– Wzmacniają swoje granice, jak tylko mogą, ale nie mają wystarczających sił. Gdy niedawno do obwodu biełgorodzkiego wkroczyli rosyjscy ochotnicy, do walki z nimi wysłano żołnierzy z kompanii, która ochrania pobliskie magazyny pocisków nuklearnych. To pokazuje, że nie mają kim się bronić, bo wszystkich wysłali do Ukrainy. A stamtąd nie mogą wycofać, bo osłabią swoje pozycje – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Arestowycz, ukraiński analityk wojskowy i były doradca w biurze prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Tymczasem zastępca dowódcy Legionu „Wolność Rosji”, posługujący się pseudonimem Cesarz, udzielił wywiadu „The Times” i poinformował, że Legion rozpoczął rekrutację Rosjan. Celem, jak twierdzi, ma być atak na Moskwę i „szturm Kremla”.

– Rzeczywistość się zmieniła, w Rosji pojawiła się zbrojna opozycja. Jaki ma potencjał? To zależy od tego, czy całej rosyjskiej opozycji demokratycznej uda się zjednoczyć i stworzyć własny rząd na uchodźstwie, który będzie miał skrzydło zbrojne. Wówczas Rosjanie, którzy nie popierają Putina, mieliby wyraźną alternatywę i mogliby liczyć na poparcie Zachodu – uważa Arestowycz. – Obecnie około 1500 Rosjan czeka na dołączenie do formacji ochotniczych, są weryfikowani, bo Moskwa przysyła też swoich szpiegów. Z tego może urodzić się brygada (3–5 tys. żołnierzy) albo nawet dwie. To już byłaby poważna siła, dobrze wyposażona i uzbrojona. Wszyscy mieliby rosyjskie paszporty – dodaje.

We wtorek Rosjanie w obawie przed kolejnymi atakami od strony Ukrainy wysadzili w powietrze swój odcinek drogi przy pomniku Trzy Siostry postawionym w czasach Związku Radzieckiego na skrzyżowaniu łączącym Białoruś, Rosję i Ukrainę.

„Po raz pierwszy od dłuższego czasu zbudził mnie dźwięk śmieciarki za oknem, a nie syreny i wybuchy. Śmieciarko, przyjeżdżaj jeszcze” – napisała w środę kijowska dziennikarka Anna Andrijewska. Była to jedna z niewielu nocy, którą ukraińska stolica przespała spokojnie.

Zupełnie inne doniesienia napływały z Rosji. W Kraju Krasnodarskim płonęła rafineria w miejscowości Afipskij. Doszło tam do potężnej eksplozji, którą słyszano w pobliskich miejscowościach. Z relacji rosyjskich mediów wynika, że ukraińskie drony zaatakowały też rafinerię w miejscowości Ilskij, również w Kraju Krasnodarskim. W środę alarmował też gubernator graniczącego z Ukrainą obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow. Stwierdził, że dzień wcześniej ukraińska armia wystrzeliła na jego region „setki” rakiet. Ponad 200 pocisków miało spaść w rejonie miejscowości Szebiekino. Z relacji rosyjskiego gubernatora wynikało, że jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne. Władze rozpoczęły ewakuację dzieci z rejonów szebiekinskiego i grajworonskiego, pierwszych 300 nieletnich ma trafić do oddalonego od granicy z Ukrainą Woronieża.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wołodymyr Zełenski na linii frontu. Prezydent Ukrainy pojechał do Charkowa
Konflikty zbrojne
Izraelskie czołgi przez pomyłkę ostrzelały sztab izraelskiego batalionu. Są ofiary
Konflikty zbrojne
Przewodniczący Dumy grozi użyciem potężnej broni. "Kijów wciąga USA i Europę w wielką wojnę"
Konflikty zbrojne
Rosja szuka w Azji najemników na wojnę. Władze państw mają dość
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak o zajęciu Wołczańska: Putin chce wygnać Ukraińców z Charkowa