Wojna w Ukrainie. Zimowe piekło na froncie

Nie zważając na straty, rosyjska armia atakuje miasta Bachmut i Sołedar. Eksperci głowią się: po co?

Publikacja: 11.01.2023 03:00

Czasiw Jar w pobliżu Bachmutu zniszczony przez rosyjską artylerię

Czasiw Jar w pobliżu Bachmutu zniszczony przez rosyjską artylerię

Foto: Dimitar DILKOFF / AFP

– Dzisiaj jest na szczęście trochę cieplej – cieszą się ukraińscy obrońcy Bachmutu.

Od niedzieli wschodnią Ukrainę skuła fala mrozów sięgająca -18 stopni. W niczym nie zmniejszyło to jednak zajadłości rosyjskich ataków.

Brak amunicji

– Masowe ataki z wielu stron, główne z południa i północnego wschodu. Udało nam się też odeprzeć natarcia z Kliszcziwki – mówią żołnierze. Z tej ostatniej miejscowości Rosjanie próbowali atakować drogę prowadzącą z Bachmutu na zachód. Do bronionego miasta – oprócz oddziałów ukraińskich – ściągają też zagraniczni ochotnicy. Na pewno są tam już żołnierze legionu „Wolna Rosja”, oddział białoruski oraz gruziński.

Atakujący Rosjanie zmienili zaś taktykę walki. Zamiast ruszać do ataku dużymi oddziałami, nacierają teraz grupami po pięciu–ośmiu żołnierzy, ale bardzo wieloma na raz i z różnych kierunków. Mimo to nie udało się wedrzeć do miasta, z którego wschodnich przedmieść zostali wyrzuceni w połowie grudnia.

Czytaj więcej

Wojna ukrainizuje Ukraińców

Sytuację szturmujących pogarsza nie tylko bardzo mroźna pogoda, ale słabnące wsparcie własnej artylerii. Zarówno ukraińscy żołnierze, jak i eksperci amerykańscy zauważyli kilkakrotne zmniejszenie jej aktywności. Amerykanie szacują, że Rosjanie wystrzeliwują o 75 proc. mniej pocisków niż latem i jesienią. Ukraińcy sądzą, że intensywność ostrzałów nie spadła tak dramatycznie, ale na froncie odczuto jednak ulgę. Wszyscy też zauważyli, że rosyjska artyleria zaczęła używać pocisków sprzed 40 lat, co jest dość niebezpieczne dla niej samej ze względu na możliwość niekontrolowanych eksplozji.

Nie wiadomo, czy braki w amunicji to sygnał, że Kreml na rosnące kłopoty z zaopatrywaniem swej armii, czy może zbiera zapasy w innym miejscu frontu na ewentualną ofensywę.

Najemnicy w natarciu

Wraz z Bachmutem jednocześnie atakowany jest Sołedar, położony około 15 kilometrów na północny wschód od tego miasta. Prawdopodobnie Rosjanie próbują w ten sposób okrążyć główne zgrupowanie ukraińskie, odcinając drogi prowadzące do niego. Brytyjski wywiad sądzi jednak, że „nie uda im się szybko osaczyć Bachmutu”.

Na razie Rosjanie otoczyli z trzech stron górniczą osadę Sołedar, a droga zaopatrzeniowa do niej znajduje się pod ich ostrzałem. „Pod Sołedarem jest zimowe piekło. Sytuacja jest ciężka. Walki koncentrują się (wewnątrz miejscowości) wokół kopalni soli” – napisał jeden z żołnierzy w sieci społecznościowej Telegram.

– Chłopcy z naszej brygady desantowej broniący miasta potrzebują dużo lekarstw i opatrunków. Bardzo dużo – informuje kolejny. Jednak straty żadnej ze stron nie są znane.

Jedynie Amerykanie szacują, że tylko oddziały najemników Wagner Jewgienija Prigożina i tylko od końca listopada do początków grudnia straciły w walkach o Bachmut około tysiąca zabitych. – Z sił około 50 tys. najemników (włączając w to około 40 tys. więźniów) firma Wagner łącznie straciła ponad 4,1 tys. zabitych i 10 tys. rannych – powiedział CNN anonimowy urzędnik administracji amerykańskiej.

Pycha miliardera

Zagadką pozostaje, po co Rosjanie tak zażarcie atakują obie miejscowości. Po ich ewentualnym zdobyciu natkną się bowiem na dwa znacznie większe miasta obwodu donieckiego Słowiańsk i Kramatorsk, równie dobrze ufortyfikowane.

Amerykańscy analitycy sądzą, że obecne ataki są efektem pychy właściciela firmy Wagner, multimiliardera Jewgienija Prigożina. „Próbuje umacniać swą reputację jako dowódcy (jedynej) efektywnej siły (rosyjskiej) zdolnej walczyć na froncie” – pisze Institute for the Study of War. Ale i jego najemnicy ponieśli w grudniu dotkliwą porażkę w Bachmucie. Być może z tego powodu atak skierowano na Sołedar. Tam najemników wspierają świeżo odtworzone po wiosennej klęsce pod Kijowem rosyjskie oddziały desantowe.

W rosyjskich elitach prawdopodobnie podobnie oceniają Prigożina. Dlatego pewnie rosyjskie ministerstwo obrony demonstracyjnie mianowało generała Aleksandra Łapina na szefa sztabu rosyjskich wojsk lądowych. Łapin był do października dowódcą oddziałów we wschodniej części frontu. To pod jego dowództwem poniosły one serię porażek: od Bałaklei po Łyman i Kupiansk.

Z tego powodu był publicznie i w niewybredny sposób atakowany przez właśnie Prigożina oraz wodza Czeczenii Ramzana Kadyrowa. Powrót Łapina do dowództwa armii świadczy o tym, że formuje się jakaś grupa wewnątrz kremlowskiej elity niechętna obu tym politykom. Ale po ich stronie opowiada się obecny dowódca całej rosyjskiej armii inwazyjnej Siergiej Surowikin, co zapowiada silne tarcia w samej armii, a to nie ułatwi dalszego prowadzenia wojny.

– Dzisiaj jest na szczęście trochę cieplej – cieszą się ukraińscy obrońcy Bachmutu.

Od niedzieli wschodnią Ukrainę skuła fala mrozów sięgająca -18 stopni. W niczym nie zmniejszyło to jednak zajadłości rosyjskich ataków.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konflikty zbrojne
Duży atak powietrzny Rosji na zachodnią Ukrainę. Polska poderwała myśliwce
Konflikty zbrojne
Wojna na Ukrainie. Niewielkie, ale stałe zdobycze Rosjan
Konflikty zbrojne
Cyryl I ogłasza „świętą wojnę”
Konflikty zbrojne
ONZ: Izrael stosuje głód jako broń? To może być zbrodnia wojenna
Konflikty zbrojne
Pieskow o planach zamknięcia Telegrama. Rzecznik Kremla ostrzega twórców komunikatora