Paniczna ewakuacja okupantów znad Dniepru

Nienaciskani zbytnio przez wojska ukraińskie Rosjanie zaczęli pospiesznie wywozić mieszkańców z zachodniego brzegu rzeki, z tzw. przyczółka chersońskiego.

Publikacja: 19.10.2022 22:26

Okupowany Chersoń – rosyjski patrol przy Grobie Nieznanego Żołnierza

Okupowany Chersoń – rosyjski patrol przy Grobie Nieznanego Żołnierza

Foto: Olga MALTSEVA / AFP

– Oni chcą wziąć naszych obywateli jako zakładników i wykorzystać ich jako „żywe tarcze”. Nie pozwólcie, by imperium zła zasłaniało się wami, waszymi rodzicami i dziećmi! – zaapelował do mieszkańców obwodu chersońskiego jego ukraiński gubernator Jarosław Januszewycz.

Czytaj więcej

Andrzej Łomanowski: Stan wojenny pokawałkowany

Emocjonalne wezwanie może się okazać prawdziwe. Rosyjskie wojska mają ogromne kłopoty z dostarczaniem zaopatrzenia i uzupełnień ze wschodniego na zachodni brzeg Dniepru. Ukraińska armia uszkodziła dwa najważniejsze mosty w dolnym biegu rzeki: w Berysławiu i koło Chersonia. Obecnie Rosjanie przewożą ładunki promami, starając się, by cywile przeprawiali się wraz z wojskowym zaopatrzeniem. Chroni ich to bowiem przed ukraińskimi atakami.

Teraz kolaboranci z Chersonia ogłosili, że z zachodniego brzegu zostanie wywiezionych 50–60 tys. osób. Jeden z rosyjskich nominatów Władimir Saldo wskazał też cztery rejony, z których będzie się odbywała przymusowa ewakuacja (zwana „zorganizowanym przemieszczeniem”). Wśród nich nie wymienił jednak stolicy regionu (i jednocześnie największego miasta podbitego przez Rosjan na Ukrainie) – Chersonia.

Czytaj więcej

Putin gra stanem wojennym. „Aby już teraz zdjąć z siebie odium porażki w Chersoniu”

W środę od rana jego mieszkańcy zaczęli jednak otrzymywać SMS-y z wezwaniem do wyjazdu.

Kolaboranci oraz świeżo mianowany dowódca rosyjskich wojsk w Ukrainie gen. Siergiej Surowikin twierdzą, że jest to spowodowane koniecznością ochrony ludności cywilnej przed ukraińskimi ostrzałami. – Nasza armia nie niszczy naszych miast – zdenerwował się Januszewycz.

Jednocześnie Rosjanie straszą, że Ukraińcy zamierzają wysadzić znajdującą się w górze rzeki zaporę Elektrowni Kachowskiej i dlatego należy ewakuować ludzi z regionów zagrożonych zalaniem. Ale zachodni brzeg, z którego wywożą mieszkańców, jest wyższy od wschodniego, na który ich przewożą. W razie ewentualnej powodzi to temu drugiemu grozi zalanie.

– Ukraińcy atakują w kierunku Berysławia – alarmował jeden z kolaborantów. Najwyraźniej chciał postraszyć mieszkańców wizją zbliżających się walk. Ale ukraińscy dowódcy – nieco zdziwieni – poinformowali, że na razie na froncie trwają zwykłe starcia z najeźdźcami, nie ma natomiast jakiejś poważniejszej akcji. „Żadnego ataku nie było, był tylko silny ostrzał artyleryjski i (niewielkie) ruchy przeciwnika. To był fałszywy alarm” – twierdzą sami rosyjscy żołnierze z 205. brygady zmotoryzowanej walczącej w okolicach Berysławia.

Wcześniej Rosjanie oddali znaczną część okupowanego terenu przyczółka, tym samym zmniejszając długość linii frontu, co doprowadziło do umocnienia obrony. Jednocześnie jesienna pogoda bardzo utrudnia poruszanie się w żyznym, stepowym rejonie pociętym kanałami melioracyjnymi. Ukraiński wywiad szacuje, że na zachodnim brzegu Dniepru znajduje się 15–20 tys. rosyjskich żołnierzy. Ludzi nie brakuje, za to mają oni kłopoty właśnie z zaopatrzeniem.

Według Władimira Saldo wywiezienie mieszkańców jest konieczne, ponieważ armia będzie budowała „silne fortyfikacje obronne”. Możliwe, że będzie to oznaczało wycofanie się przy tej okazji z jeszcze jakichś okupowanych terenów.

Ale dowódca Rosjan gen. Surowikin w swym pierwszym i jedynym wystąpieniu publicznym powiedział, że „nie wyklucza podjęcia najtrudniejszych decyzji (…) w celu ochrony życia cywilnych obywateli i żołnierzy”. Nie wiadomo, co to mogłoby znaczyć. Część ekspertów zaczęła się zastanawiać, czy to nie sygnał rozpoczęcia całkowitej ewakuacji zachodniego brzegu Dniepru.

– Wycofanie z Chersonia byłoby dużą porażką propagandową. Jednak z wojskowego punktu widzenia umożliwiłoby to Rosjanom oddzielnie się od Ukraińców szeroką rzeką i w ten sposób usunięcie stałego zagrożenia dla swego frontu, jakie obecnie istnieje w okolicach miasta – sądzi jeden z zachodnich ekspertów.

Rosyjska armia pozostałaby też na półwyspach u samego ujścia rzeki, skąd do Odessy jest w prostej linii zaledwie około 70 kilometrów. Kontrolowałaby w ten sposób nadal cały ruch morski przy ukraińskim wybrzeżu.

„Dostaliśmy nie do końca jasny rozkaz. Albo przechodzimy na nowy odcinek frontu jako rodzaj rotacji, albo mimo wszystko odchodzimy za Dniepr” – informują zdezorientowani rosyjscy żołnierze z przyczółka.

„Jeśli (a rozumiemy, że sprawa jest już zdecydowana) zostawimy prawy brzeg, będzie to największa zdrada w historii rosyjskiej armii. Góry »200« (chodzi o zabitych, zwanych w żargonie rosyjskiej armii »ładunek 200« – red.), zostaną tu, bo chłodnie nie przyjeżdżają po ciała już cały tydzień – i wszystko na marne” – piszą z kolei żołnierze 205. brygady zmotoryzowanej spod Berysławia.

Konflikty zbrojne
Izrael atakuje Syrię po upadku Asada. Szczęście sprzyja państwu żydowskiemu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Konflikty zbrojne
Ukraińscy zdrajcy na celowniku. Kreml bez odpowiedzi na zamachy
Konflikty zbrojne
Ajatollah Ali Chamenei mówi o „spisku” w Syrii. Cios chce przekuć w sukces, ma propozycję
Konflikty zbrojne
Prof. Roman Kuźniar: Nowej fali uchodźców nie należy się spodziewać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Tusk mówi o możliwym terminie rozpoczęcia rozmów pokojowych