Niepokojącym obliczeniom towarzyszyła grafika przedstawiająca trajektorie, po jakich moskiewskie międzykontynentalne pociski balistyczne mogłyby dotrzeć do stolic państw europejskich, które dostarczają Kijowowi najwięcej pomocy wojskowej.
W tym samym czasie prokremlowska prowadząca Olga Skabejewa i eksperci jej programu "60 minut" na kanale telewizyjnym Rossija 1 żartowali, że Zachód powinien się na to nastawić.
Jeszcze kilka miesięcy temu grafika, retoryka i pozorna swoboda takich rozmów byłyby szokujące, nawet jak na standardy rosyjskiej propagandy.
Czytaj więcej
Generał dywizji Kyryło Budanow w rozmowie z Sky News przewidział, że wojna osiągnie punkt zwrotny w sierpniu. Na początku tego roku przewidział, kiedy Rosja dokona inwazji.
Jednak w sytuacji, gdy rosyjskie wojsko zmaga się z problemami, rywale są ośmieleni, a sąsiad, którego Rosja najechała, reaguje buntem, Kreml i jego rzecznicy coraz częściej sięgają po nowe, coraz bardziej wyolbrzymione twierdzenia, by uzasadnić inwazję na Ukrainę.
- Kreml ma stosunkowo niewiele instrumentów, by próbować wpłynąć na Zachód, dlatego ucieka się do całej tej mrożącej krew w żyłach retoryki jako sposobu na próbę zastraszenia - powiedział NBC News Mark Galeotti, starszy współpracownik Royal United Services Institute, think tanku z siedzibą w Londynie.
Fałszywe sugestie ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, że przywódca nazistów Adolf Hitler miał "żydowską krew", tak jak prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, oraz że niektórzy z "największych antysemitów byli z reguły Żydami" spotkały się z powszechnym potępieniem i wyśmianiem. Rosyjskie media państwowe rozpowszechniały również informacje o "czarnej magii", którą rzekomo praktykowali ukraińscy żołnierze, i sugerowały bezpodstawne oskarżenia o zażywanie narkotyków przez Zełenskiego.
Czytaj więcej
Moskwa podejmie odpowiednie środki ostrożności, jeśli NATO rozmieści siły i infrastrukturę nuklearną bliżej granicy z Rosją - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Aleksander Gruszko, cytowany przez rosyjskie agencje informacyjne.
Niedawne badanie przeprowadzone przez rosyjskie Centrum Lewady wykazało, że poparcie społeczne dla "działań rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie" utrzymuje się na wysokim poziomie 74 proc., choć eksperci wyrażają wątpliwości, czy takie badania mogą być dokładne.
Roczny dostęp do treści rp.pl za pół ceny
- Jest to poparcie dla ograniczonej operacji, prowadzonej precyzyjnie, aby uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej, co ma zapobiec zdobyciu przez neonazistowski reżim broni jądrowej i dokonaniu ludobójstwa - powiedział Galeotti.
- Mamy do czynienia z bezprecedensowymi i, jak się wydaje, niemalże uzgodnionymi wysiłkami, by posługiwać się retoryką III wojny światowej i uderzeń jądrowych - uważa Stephen Hutchings, profesor rusycystyki na Uniwersytecie w Manchesterze. - Jest to odzwierciedlenie wojny, która nie przebiega zgodnie z planem i w której ludzie stają się sfrustrowani i wściekli - dodał.
Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest wypowiedź prokremlowskiego dziennikarza Dmitrija Kisielowa, który na początku maja wykorzystał jeden z odcinków cotygodniowego programu poświęconego sprawom bieżącym do zilustrowania, w jaki sposób Moskwa mogłaby szybko zamienić Wielką Brytanię w "nuklearne pustkowie", gdyby została do tego zmuszona.
- Wiele z tej retoryki ma na celu podkreślenie, że tak naprawdę nie chodzi tylko o wojnę na Ukrainie, ale raczej o wojnę z Zachodem - mówi Galeotti.