Znacznie bardziej energicznie niemiecki rząd podchodzi do uniezależnienia swojego kraju od rosyjskich surowców energetycznych. Tutaj działa niezwykle sprawnie i zdołał już zmniejszyć z 35 do 12 proc. udział rosyjskiej ropy w ogólnym zapotrzebowaniu Niemiec. Udało się to także, chociaż w mniejszym stopniu ,w odniesieniu do gazu, gdzie zanotowano spadek z 55 do 40 proc. Zgoła inaczej jest z decyzjami w sprawie dostaw ciężkiej broni do Ukrainy.
Wprawdzie kanclerz Scholz zmienił już całkowicie zdanie i zapowiedział przekazanie Ukrainie ciężkiego sprzętu w postaci samobieżnych dział przeciwlotniczych Gepard i rozważa dostawę potężnych samobieżnych haubic, ale wszystko dzieje się niezwykle powoli, w oderwaniu od potrzeb frontu w Donbasie.
– Trudno określić jednoznacznie przyczyny takiej opieszałości, ale pewną rolę odrywa tutaj zły stan uzbrojenia Bundeswehry, która nie ma po prostu broni na zbyciu. Nie bez znaczenia jest także nadal opór części SPD – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Thomas Poguntke, politolog z uniwersytetu im. Heinricha Heine z Düsseldorfu. Wyklucza przy tym, aby rząd kierował się w obecnej sytuacji sondażami społecznymi. Wszystkie wskazują na niewielką przewagę zwolenników dostaw ciężkiej broni lub co najmniej równowagę.
Argumentu za i przeciw dostarczają też opinii publicznej znane postaci życia kulturalnego, naukowcy i celebryci, kierując do rządu otwarte listy. Ukazał się właśnie list podpisany przez 57 prominentnych przedstawicieli elit, m.in. przez Mathiasa Döpfnera, prezesa koncernu Axel Springer. Wzywają do szybkiego wsparcia Ukrainy, argumentując, że sukces Putina prowadzić będzie do kolejnej wojny, tym razem już na obszarze NATO. Była to odpowiedź na list innych 28 prominentów, uważających, że wspomaganie Ukrainy bronią może doprowadzić do III wojny światowej. – To typowa niemiecka debata, której wpływu na decyzje rządu nie należy bynajmniej przeceniać, nie mówiąc już, że padają w niej znane od dawna argumenty – twierdzi prof. Poguntke.
Nie ulega wątpliwości, że w sprawie dostawy broni rząd ma poważne problemy z wiarygodnością. Żaden z kilkudziesięciu obiecanych Ukrainie gepardów nie został jeszcze przekazany, a już pojawiły się doniesienia, że rząd rozważa wysłanie Ukrainie siedmiu ciężkich haubic czołgowych 2000 (Panzerhaubitze 2000). Takich samych jakich pięć sztuk obiecała już Ukrainie Holandia. Jest to sprzęt na wagę złota w czasie obecnej fazy rosyjskiej agresji pozwalający na daleki ostrzał linii zaopatrzenia armii Putina na froncie w Donbasie. Pojawiły się jednak wątpliwości, czy Bundeswehra gotowa jest pozbyć się kilku haubic, gdyż ze 119 będących na uzbrojeniu do natychmiastowego użytku nadaje się zaledwie część. W każdym razie w Niemczech szkolona jest już obsługa tego sprzętu. Jak na razie armia ukraińska ma już do dyspozycji 90 haubic amerykańskich. W odróżnieniu od niemieckich nie jest to jednak sprzęt samobieżny, do jego przemieszczania potrzebne są odpowiednie pojazdy.