"Społeczności i rodziny są podzielone frontem we wschodniej Ukrainie od ośmiu lat. Decyzje dalekich polityków uniemożliwiają babciom zobaczenie swoich dzieci i wnuków po drugiej stronie. Wraz ze wzrostem napięć militarnych i politycznych tysiące rodzin zostanie rozdzielonych na czas nieokreślony" - napisał Egelend.
"Zmarznięci emeryci, których spotkałem w pobliżu linii frontu, powiedzieli mi, że walczą o przetrwanie w swoich odizolowanych, spustoszonych wojną wioskach. Dziesiątki tysięcy przez lata znosiły niemal codzienny ostrzał i życie z ograniczonym lub zerowym dostępem do wody, elektryczności i podstawowych usług. Są przerażeni perspektywą powrotu do wojny na pełną skalę i czują się zapomniani pośród rozgrywających się wokół nich politycznych rozgrywek na wysokim szczeblu".
Czytaj więcej
"Jeśli dziś nie powstrzymamy rosyjskiej agresji na Ukrainę, jutro rosyjska armia może być użyta w dowolnym regionie świata" - ostrzega w oświadczeniu Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy.
Polityk dodał, że społeczność międzynarodowa zbyt mało uwagi poświęca nadciągającej katastrofie humanitarnej. Mieszkańcy okolic frontowych na Ukrainie są wyczerpani konfliktem i bardziej niż broni potrzebują pomocy humanitarnej i pokojowych rozwiązań.
"Wzywamy naszych międzynarodowych partnerów do wspierania działań humanitarnych na Ukrainie, finansowanych do tej pory w 9 procentach, w celu zaspokojenia istniejących potrzeb i przygotowania się do reagowania kryzysowego" - czytamy.
Egelenad zwraca uwagę, że społeczność międzynarodowa musi dołożyć więcej starań w dyplomatyczne rozwiązanie obecnej sytuacji, bo eskalacja konfliktu grozi pogorszeniem i tak już tragicznie wysokich potrzeb humanitarnych.