Prasa podaje, że Korea Południowa tworzy specjalny oddział, którego celem ma być zabicie północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una. Nawet jeśli takie plany rzeczywiście istnieją, to czy nie powinny pozostać tajne?
Gen. Roman Polko: Rzeczywiście nie powinno się ich upubliczniać jeszcze przed realizacją, bo to z pewnością utrudnia skuteczne działanie. Jeżeli jednak taka informacja krąży w mediach, to raczej jest to zabieg propagandowy, a nie realne działanie. Specyfika tego typu operacji, z tym że wymierzonych w terrorystów, sprawia, że nie są one powodem do dumy dla żadnego kraju. Dlatego nawet po przeprowadzeniu takich akcji Izrael czy Stany Zjednoczone kończą operację jedynie lakonicznym komunikatem.
Jak takie akcje wyglądają w świetle prawa międzynarodowego?
Otóż są wbrew temu prawu, bo odbywają się poza strefą, w której toczą się działania wojenne. Europa bardzo często ma pretensje o działania, które trudno jest uzasadnić prawnie. Jednocześnie tej samej Europie wcale nie przeszkadza to, że likwidowani są terroryści.
Kim Dzong Un jest przywódcą państwa.