Ujawnienie informacji o tym, że nagrodę w wysokości 65 tys. złotych za rok 2017 ówczesna premier Beata Szydło przyznała sobie sama, może być dla PiS wizerunkowym kłopotem. Jednym z argumentów, który był źródłem legitymizacji partii rządzącej była bowiemmoralna rewolucja, mająca posprzątać po „skompromitowanych” rządach PO, a szerzej całej III RP. Wątków zerwania z przeszłością, rewolucji instytucjonalnej, wstawania z kolan, a także pokory nowej władzy w idei „dobrej zmiany” było bardzo dużo. W swoim expose Szydło mówiła: „Polska polityka musi być inna. Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność, a przede wszystkim słuchanie obywateli.” I mocnymi słowami zapewniała: „Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą”.
Jednak dane, które z ministerstw wydobył poseł PO Krzysztof Brejza, tym obietnicom zadają kłam. Ministrowie i wiceministrowie otrzymali w zeszłym roku w sumie 5 mln złotych. Jeszcze przed ujawnieniem informacji, że Szydło sama sobie przyznała nagrodę, IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” zapytał Polaków, co myśli o nagrodach, które zostały wypłacone członkom rządu. Szczegółowe wyniki opiszemy dziś po południu. Zdradzę jednak już teraz, że wyborcom PiS nagrody wcale nie przypadły do gustu. Dobrze ocenia je jedynie 31 proc. ankietowanych, którzy deklarują poparcie dla partii rządzącej. Jednak aż 55 proc. sympatyków PiS negatywnie ocenia nagrody dla VIP-ów.
To zaś może oznaczać, że co trzeciego wyborcę tej partii można nazwać mianem członka „prawego sektora”, czyli kogoś, kto wybaczy swojej partii wszystko, tylko dlatego, że robi to PiS. To ludzie, którzy uważają – widać to w komentarzach w sieci – że to słuszna nagroda za sprzątanie kraju po rządach Tuska i Kopacz. Ale wynik tego sondażu można interpretować również w taki sposób, że ponad połowa jest rozczarowana, ponieważ PiS miał mieć wyższe standardy.
To oczywiście nie oznacza, że ci ludzie od razu przestaną popierać PiS. Ale to sygnał, że arogancja władzy może być tym, co w dłuższej perspektywie podkopać poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego.