[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/10/31/kaczystowska-tuba-%e2%80%9eagory%e2%80%9d-o-kaczystowskiej-ameryce-obamy/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
O, proszę: [link=http://www.zczuba.pl/zczuba/1,90957,7196124,Chciala_za_seks_zdobyc_bilety_na_mecz.html]wiadomość znaleziona na niszowym, sportowym portalu[/link] „Agory” zczuba.pl, gdzie potraktowana została jako klasyczny „michałek”. No bo, z pozoru, cóż wielkiego wynika z historyjki niejakiej Susan Finkelstein? Wspomniana mieszkanka USA tak bardzo chciała się dostać na mecz ukochanej drużyny bejzbolowej, że, nie mogąc zdobyć biletu normalną drogą, ogłosiła w internecie, iż gotowa jest na bardzo wiele dla tego, kto ją takowym obdaruje. Anons przeczytała policja i podesłała jej funkcjonariusza, który ustalił, na co konkretnie jest gotowa ? a ustaliwszy to, założył pani Susan kajdanki i wpakował ją do pudła za prostytucję. Jak znam Amerykę, bez bardzo drogiego adwokata kobieta ma spore szanse na odsiadkę.
Cytowany portal skupia się na zupełnie nieistotnym szczególe, iż biletów, które fanka bejzbolu zamierzała za tę walutę nabyć, było dwa, i zastanawia się, dla kogo był ten drugi.
A mnie rzecz skłania do refleksji zupełnie innej.
Pani Finkelstein nie jest posłanką, przekonaną, że „musi coś, k…, z tego mieć”, gdy jej partia będzie prywatyzować publiczne szpitale. Nie jest celebrytką, oferującą załatwienie korzystnego rozstrzygnięcia przetargu, ani ministrem rolnictwa, podejrzanym o to, że za kasabubu chętnie załatwi warte parędziesiąt baniek odrolnienie. Nie jest w ogóle nikim ważnym, po prostu kobietą, która znalazła oryginalny pretekst, by się puścić. Jeśli na kogoś takiego amerykańska policja nasyła agenta, żeby ją podpuścił, powiedział, dajmy na to, jak bardzo mu się podobają jej kręcone włosy, i sprawdził, czy przypadkiem nie idzie o coś sprzecznego z prawem ? to świadczy, do jakiego stopnia dla amerykańskiej policji taka prowokacja jest procedurą oczywistą i rutynową.