Stefan Niesiołowski zaatakował ją, że jest rozwódką, więc osobą z zasady niewiarygodną, Kazimierz Kutz dorzucił do tego, że nosi żałobę nieszczerze i na pokaz, a wielu funkcjonariuszy medialnych potępiło ją za włączanie się w kampanię wyborczą, uznając to za ohydne, obrzydliwe i godne pogardy (choć w żaden sposób się nie włączyła).

Przy okazji gazeta salonu opluła też jej męża, insynuując, że jest zamieszany w afery (bo jako prawnik reprezentował interesy spółki oskarżonej o wyłudzenie nienależnej zapłaty). Wszystkich przebił oczywiście Janusz Palikot, platformerski Urban, w nikczemnej formie "ja tylko pytam" ogłaszając, że się na śmierci rodziców nachapała pieniędzy.

Widać tu nie tylko gangsterską bezwzględność i obłudę partii, której oficjalne hasło brzmi: "zgoda buduje". Widać także dobitnie, jacy to niezależni i bezstronni dziennikarze królują w naszych mediach. Jakoś żaden z nich nie spytał Bronisława Komorowskiego, czy prawdę mówią koledzy z PO, że to on osobiście zaprosił Palikota do swej kampanii, ani czy to prawda, że on właśnie dał mu informacje o ubezpieczeniu prezydenta.

Nie żądają, by się odcinał od swych strzykających jadem stronników – wszak prominentnych postaci PO, nie jakichś tam przypadkowych przechodniów. Ani, skoro się nie odcina, nie dywagują, czy jego wizerunek i hasła są wiarygodne. Nie mówiąc już o wzięciu Marty Kaczyńskiej w obronę. Sama sobie winna, że jest córką znienawidzonego "kartofla".

[link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/06/01/opluta-marta/" "target=_blank]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]