Trudno zrozumieć to inaczej niż jako natrząsanie się z osobistej tragedii przeciwnika politycznego. Tragedii, która miała również narodowy wymiar. Człowiek ze świńskim ryjem i gumowym penisem jest jednym z ważniejszych polityków rządzącej w Polsce partii. Dla porządku przypominam, że ma on również nazwisko. Nazywa się Janusz Palikot.

Osobnik ów nieco wcześniej sugerował, że Marta Kaczyńska wyłudziła ogromne odszkodowanie za śmierć rodziców. Fakt, że nie miała ona żadnego związku z wysokością ubezpieczenia prezydenta, w niczym mu nie przeszkadzał. "Polityk" ów zajmuje się wyłącznie obrażaniem, znieważaniem i szczuciem swoich przeciwników. W cywilizowanym kraju nie zaakceptowałoby go żadne poważne ugrupowanie. W Polsce jest salonowym i medialnym pupilem, wychwalają go pokrewne mu dusze w rodzaju Kazimierza Kutza, jego klubowego kolegi. Za swoje działania wynagradzany jest kolejnymi stanowiskami przez macierzystą partię, piastuje godność wiceprzewodniczącego jej sejmowego klubu. Próby jego politycznej działalności to katastrofa. Wystarczy przypomnieć osiągnięcia kierowanej przez niego komisji "Przyjazne państwo".

Ten milioner znany jest jeszcze z tego, że kampanię wyborczą opłacali mu studenci i emeryci.

Osobnik ów nie ma za grosz poczucia humoru, a jego happeningi są dosyć żałosne, ale obrażać mu się jednak udaje. Fakt, że zachowanie jednego z partyjnych liderów traktowane jest jako indywidualne wyskoki, Platforma Obywatelska zawdzięcza jedynie osłonie medialnej. A trzeba nazwać rzeczy po imieniu: fizys Palikota to także oblicze jego partii.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/06/09/fizys-platformy/]blog.rp.pl/wildstein[/link]