Anodina i raport MAK. Felieton Mazurka

Budzik. Co z tego, że złoty, kiedy nastawiony na siódmą. Zaspane swe oczka przeciera koło mnie on, Jewgienij Primakow, nastajaszczij sowieckij generał, piękny mężczyzna.

Publikacja: 14.01.2011 20:46

Żenia odpina ordery od pidżamy. Nie zakłada wszystkich, ale te za służbę w organach zawsze. Mnie też namawia, w końcu jestem generałem. Tłumaczę mu, głupiutkiemu misiowi, że mi do satynowej koszuli nocnej kolorystycznie nie pasują. Jaka szkoda, że organy nie wymyśliły różowych odznaczeń, prawda?

Bo ja, owszem, jestem generałem lotnictwa, ale z Żenią (Boże mój, jakie on ma piękne te lampasy na kalesonach! Sama szydełkowałam.) poznaliśmy się jeszcze w FSB czy jak to się tam wtedy nazywało. Ten mój mąż to śmieje się nawet, czy kiedyś leciałam samolotem. A do Courchevel to niby jak latamy, Jewgieniju Maksimowiczu?

Styczeń to naprawdę nie jest dobry czas, by siedzieć w Moskwie, a w dodatku w środę ogłosiliśmy ten cholerny raport dla Polaków i teraz się pieklą. No to już jest czarna niewdzięczność. Raport był przecież gotowy od początku, mój Gieniuchna sam ostatnie poprawki nanosił 11 kwietnia. To Polacy nalegali, żeby się nie spieszyć. Zdaniem ich specjalistów od piaru to nie wypadało.

Ale dobry mieli pomysł towarzysze z Warszawy, by powołać tych ekspertów psychologów. Co z tego, że pacjentów nie znali? Sowiecki uczony, specjalista od schizofrenii bezobjawowej, pacjenta znać nie musi i bez tego poradzi. Od razu wiedzieli, kto naciskał. Na zdjęciach im pokazaliśmy.

Dobrze też, że wykryliśmy, iż ten ich generał miał 0,6 promila. Nasze chłopaki na początku każdemu napisali po 6 promili, ale wytłumaczyliśmy im, że tyle to miał ten nasz kontroler z wieży, co się tłumaczył, iż ze szwagrem na rybałce byli. Z tym ich generałem to trudno było, bo alkohol mu wykryliśmy dzień po katastrofie, ale ciało zidentyfikowaliśmy 11 dni po niej. Że się niby nie zgadza? A dajcież wy mi wszyscy święty spokój, do Władimira Władimirowicza z tym idźcie! Ja jestem niezależny generał, piszę, jak kazali.

Polacy to mili ludzie, ale miauczliwi jacyś. Żenia ostrzegał, że trzeba było od razu ekspertów dendrologów do Smoleńska wezwać. Jak to, po co dendrologów?

A kto teraz za te zniszczone rosyjskie krzaki zapłaci?

Żenia odpina ordery od pidżamy. Nie zakłada wszystkich, ale te za służbę w organach zawsze. Mnie też namawia, w końcu jestem generałem. Tłumaczę mu, głupiutkiemu misiowi, że mi do satynowej koszuli nocnej kolorystycznie nie pasują. Jaka szkoda, że organy nie wymyśliły różowych odznaczeń, prawda?

Bo ja, owszem, jestem generałem lotnictwa, ale z Żenią (Boże mój, jakie on ma piękne te lampasy na kalesonach! Sama szydełkowałam.) poznaliśmy się jeszcze w FSB czy jak to się tam wtedy nazywało. Ten mój mąż to śmieje się nawet, czy kiedyś leciałam samolotem. A do Courchevel to niby jak latamy, Jewgieniju Maksimowiczu?

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Jak podważyć wynik wyborów nie podważając go, czyli teorie spiskowe po obu stronach sporu
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Czy przeszłość Karola Nawrockiego przestaje budzić wątpliwości po wygranych wyborach?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: NATO wreszcie przestraszyło się Rosji
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Jest jeden scenariusz, w którym w tej kadencji Sejmu Andrzej Duda mógłby zostać premierem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po przegranej Rafała Trzaskowskiego Donald Tusk nie może już dłużej czekać