Wróćmy do tej sławnej sprawy, w wyniku której skorumpowany transplantolog stał się męczennikiem III RP, a jego oskarżenie uznano zostało za czołową zbrodnię reżimu Kaczyńskiego.
Media prześcigały się w oddawaniu hołdów łapownikowi, a Piotr Pacewicz w "GW" wywodził apostrofy do jego dłoni przypominających mu ręce pianisty. Te same media w tym samym czasie ogłosiły, że, oczywiście z powodu prześladowania G., nastąpiła zapaść w polskiej transplantologii. To, że działania przeciw patologiom w określonej profesji powoduje sabotaż ze strony jej przedstawicieli musi budzić refleksję na temat stanu państwa. Równocześnie powinny pojawić się wątpliwości na temat błyskawicznych badań, które są w stanie odnotować takie związki. Wątpliwości żadne jednak się nie pojawiły, a odpowiedzialność krwawego kaczora a zwłaszcza jego głównego siepacza, Ziobry za śmierci i kalectwa została publicznie przyjęta i kanonicznie zatwierdzona. Jeszcze niedawno stanowiła istotny motyw filmu Tomasza Sekielskiego "Władcy marionetek".
Cóż z tego, że w całości jest to nieprawda?
Z rocznikiem statystycznym w ręce dowiódł tego na naszych łamach Piotr Skwieciński. Gdyby zresztą moralnie oburzonym dziennikarzom chciało się zaglądać do takich dokumentów... W czasie aresztowania Mirosława G. trwał trend spadkowy polskiej transplantologii, który zaczął się wcześniej i miał najostrzejszą fazę już za sobą. Stosując metodę, którą prezentowały wówczas dominujące w Polsce media należałoby dojść do wniosku, że aresztowanie G. miało pozytywny wpływ na transplantologię.
I co? I nic. Jak widać i słychać teza o zniszczeniu polskiej transplantologii przez zbrodniczy reżim Kaczyńskiego ma się dobrze. Tak jak opowieść o zamordowaniu przezeń Barbary Blidy. Sejmowa komisja do udowodnienia tego zabójstwa doszła do wniosku, że — jak zauważył to na naszych łamach Rafał Ziemkiewicz — samobójstwo to spowodowała mroczna atmosfera kaczystowskiej dyktatury. Czy więc nie mamy w Polsce zabójstw politycznych? Przecież Marek Rosiak zabity został za to, że był działaczem PiS, a jego kolega został ciężko poraniony. Zabójca chciał zamordować Jarosława Kaczyńskiego. Wszystko to działo się w aurze nagonki na tego ostatniego i jego ugrupowanie. Słyszeli państwo coś na ten temat?