Tyle że to nie hetman Zamoyski jest obecnie premierem, więc rządzących obchodzi „tu i teraz”, a nie to, jakie w przyszłości „będą Rzeczpospolite”. Pewnie dlatego sprawy edukacji w obecnym rządzie traktowane są po macoszemu, powierzane osobom, które – mówiąc oględnie – całkowicie się do tego nie nadają.
Potwierdza to ujawniona dziś przez „Rzeczpospolitą” kolejna wpadka minister Krystyny Szumilas dotycząca założeń projektu finansowania przedszkoli. Wyliczenia MEN, jak się okazało, przygotowane zostały niechlujnie i budzą poważne wątpliwości rządowych ekspertów.
Gdyby to był pierwszy błąd resortu kierowanego przez panią Szumilas, można by pewnie przymknąć oko. Niestety, to już kolejna z długiej serii wpadek i trudno nie oprzeć się wrażeniu, że szefowa MEN nie tylko nie radzi sobie z obowiązkami, ale także nie rozumie, jakie znaczenie dla państwa i narodu ma porządne „chowanie młodzieży”.
Wcześniej było obiecane przez Donalda Tuska 500 milionów złotych na przedszkola, z którego zostało w końcu tylko 300 milionów, a i te pieniądze najprawdopodobniej wygospodarowano z subwencji oświatowej, a więc odbierając szkołom. Była afera z e-podręcznikami i ujawnione przez nas potężne wątpliwości dotyczące wyboru firmy mającej realizować ten program.
Był skandal z unieważnieniem przez panią minister konkursu na szefa Ośrodka Rozwoju Edukacji, po tym gdy okazało się, że zwycięzcą została osoba kojarzona z PiS. Były wielomiesięczne uniki pani minister w sprawie Karty nauczyciela. Oraz sprawa chyba najbardziej bulwersująca – czyli ograniczenie nauczania historii w szkołach. Szefowa MEN, zamiast szybko naprawić kompromitujący błąd swojego resortu, szła w zaparte, wywołując coraz większe społeczne oburzenie. Jeśli minister edukacji nie rozumie, dlaczego dla losów kolejnych pokoleń Polaków niezbędna jest porządna wiedza historyczna, to można podejrzewać, że w ogóle nie rozumie podstawowej misji swojego resortu. I nie zdaje sobie sprawy z odpowiedzialności, jaka na niej spoczywa.
A skoro nie rozumie, to – warto to stwierdzić wprost – nie powinna dłużej być ministrem edukacji. Premier Tusk, utrzymując panią Szumilas w MEN, robi krzywdę jej samej i kompromituje swoją partię. A – co gorsza – szkodzi następnym pokoleniom Polaków.