Nie tylko dane z ostatniego weekendu pokazują, że Prawo i Sprawiedliwość przegrywa wojnę polityczną w internecie. Według wyliczeń serwisu Polityka w Sieci organiczne zainteresowanie Tuskiem (mierzone liczbą wyszukiwań w sieci) było w weekend pięciokrotnie większe niż Jarosławem Kaczyńskim. A hasło „Tusk" miało w sieci zasięg 100 mln, „Kaczyński" zaś – 40 mln.
Z analizy Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych wynika, że aktywność PiS w sieci jest słaba już od kilku miesięcy; hasło Polskiego Ładu zostało przejęte przez jego krytyków, a ponadto politycy PiS nie są zbyt kreatywni w budowaniu wizerunku partii, która cierpi także na brak własnych influencerów. Na dodatek wciąż mierzy się ze skutkami niechęci, jaka wybuchła w sieci po decyzji Trybunalu Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Wszelkie dane pokazują też, że PiS przegrywa w najmłodszym elektoracie.
Pytanie jednak, czy w miejscu, którego nie potrafi zagospodarować PiS, może się odnaleźć Donald Tusk? Miniony weekend pokazał, z jak dużym impetem powrócił do krajowej polityki.
Sondaże pokazują rosnącą popularność poglądów lewicowych wśród młodych. Z kolei największe zwyżki poparcia w mediach społecznościowych w ostatnich tygodniach notują Konfederacja, Lewica i Polska 2050 Szymona Hołowni. PiS bywa czasem na drugim, czasem na trzecim, a niekiedy na dziesiątym miejscu. Platforma raczej okupowała miejsce w drugiej połowie pierwszej dziesiątki.
Ostatnie miesiące po stronie antypisowskiej upływały na sporach „libków" z „lewakami" – czyli między liberałami a lewicowcami. Ci drudzy zarzucali tym pierwszym powtarzanie argumentów (ekonomicznych i społecznych) z początków transformacji ustrojowej w Polsce. Zakładając, że przyrosty poparcia na opozycji rozkładają się między Konfederację (dla której Tusk to zło), sympatyków lewicy i Hołowni, to perspektywy dla Donalda Tuska nie są najlepsze. Hołownia cały swój kapitał zbudował na tłumaczeniu, że spór Kaczyńskiego z Tuskiem nie jest ważny z perspektywy współczesnego świata. Dla lewicy Tusk jest raczej liberalnym „dziadersem" aniżeli kimś, kto pobudza ich wyobraźnię. Pod tym względem więc polityczny superweekend był zdominowany przez dwóch starszych panów, którzy niezbyt odpowiadają na pytania młodego pokolenia.