Podsycają je politycy od prawa do lewa. Szmata wetknięta do butelki z benzyną czeka tylko na iskrę. Ale przewrót będzie miał skutki katastrofalne.
Zamieszanie związane z liczeniem głosów podważyło zaufanie społeczeństwa do demokratycznych struktur państwa. Skala nieprawidłowości, do których doszło podczas wyborów jest ogromna. Ilość głosów, które okazały się nieważne przeraża. Nie dziwi więc, że u części polityków zrodziły się pomysły, by wybory unieważnić. Sęk w tym, że nie da się tego zrobić jednym pociągnięciem pióra. Takie mamy prawo. Większość Polaków na poczynania tzw. „dziadków z PKW" patrzy z politowaniem, drwiącym uśmiechem na ustach. Ale czeka spokojnie na wynik wyborczy.
Jest jednak w społeczeństwie niewielka grupa, która od kilku lat wszędzie węszy spisek. Lech Kaczyński zginął w zamachu, kamienicę w Katowicach specjalnie wysadzono w powietrze, wybory samorządowe sfałszowano. Kto za tym wszystkim stoi? Oczywiście Rosja i współpracujące z nią polskie elity polityczne spod znaku Platformy Obywatelskiej. Można wierzyć i w to. Problem w tym, że grupa ta niebezpiecznie szybko rośnie w siłę.
Prawo do protestu ma każdy. Źle się jednak dzieje jeśli przeradza się on w rewolucję, bezsensowną okupację. Na działanie grupki narodowców, która weszła do PKW, trzeba patrzeć.