Oto redaktor Kowalski, pisząc o – postrzeganym jako potencjalnie największe – odkryciu archeologicznym XXI wieku, czyli zapowiedzianej eksploracji ukrytych komór grobowych w grobowcu KV 62 w tebańskiej Dolinie Królów, tłumaczy imię jego prawdopodobnej lokatorki, Nefertiti, jako „Piękność (boga) Atona".
Oczywiście nie wymagam od dziennikarzy znajomości zasad teoforii egipskich imion dynastycznych czy języka kraju faraonów, ale nawet powierzchowna wiedza porównawcza powinna skłonić do zastanowienia.
Co to jest teoforia imion? To dość powszechna w historii cywilizacji zasada dołączania do własnego imienia „pierwiastka boskiego". Najczęściej to po prostu imię bóstwa. I tak Apoloniusz niesie w sobie imię greckiego Apolla, Marcin imię Marsa, Krzysztof (całkiem dosłownie) Chrystusa, Amadeusz „kocha boga", Bogusław go sławi, a Bogumił miłuje.
Na tej samej zasadzie legendarna Nefretete, gdyby miała się nazywać „Piękność (boga) Atona", musiałaby nosić imię Neferaton bądź Neferatum. Podobne imię, Neferneferuaton „Nadzwyczajna piękność Atona", później jej zresztą nadano, niemniej do historii przeszło to pierwsze (choć nie oryginalne!) Nefertiti, czyli „Piękna, która przybyła".
Skąd przybyła? Kłócą się na ten temat naukowcy od stulecia, bo mimo że losy egipskiej królowej o ikonicznej twarzy są dość dobrze znane, jej pochodzenie jest ciągle zagadką.