„J.Kaczyński dla PAP: Nie jestem już w rządzie; premier Mateusz Morawiecki oraz - z tego co wiem - prezydent Andrzej Duda przyjęli moją rezygnację; moim następcą w randze wicepremiera będzie szef MON Mariusz Błaszczak” – depeszę o tej treści o 6:29 nadała Polska Agencję Prasowa.
Jedna depesza a tak przebogata w treści. Przebija przez nią po pierwsze zupełny brak klasy. Powoływanie i odwoływanie członków rządu, w szczególności prezydium Rady Ministrów to nie gest przypominający odganianie komara. Ma swoją powagę i symbolikę, bo odzwierciedla szacunek dla demokratycznych reguł.
Czytaj więcej
- Nie jestem już w rządzie - oświadczył w rozmowie z PAP wicepremier, prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński.
Według konstytucji premier to czwarta osoba w państwie, jego zastępca również znajduje się wysoko na liście precedencji. Opinii publicznej zakomunikowano wyłącznie wolę prezesa. Chciał odejść, to odszedł. Bo przecież formalne hierarchie w państwie go nie obowiązują, w Sejmie przecież przemawia bez żadnego trybu. Przecież to on sprawuje realną władze w państwie, wiec dlaczego miałby odnosić się z szacunkiem do konstytucyjnej hierarchii. To jednak coś więcej niż brak szacunku do osób, o których mówi Kaczyński w depeszy, czyli prezydenta i premiera. W tym geście przejawia się nie tylko brak klasy, ale też brak szacunku dla państwa. PiS traktuje państwo jako terytorium podbite, rządzone wolą prezesa, a nie jako dobro wspólne. Dlatego też ignoruje hierarchie i dobre zwyczaje. I w dodatku robi to w niezwykle ostentacyjny sposób.