Od pewnego czasu PiS obawiał się o większość w Sejmowych głosowaniach. Z tego powodu nie zlikwidowano na przykład Izby Dyscyplinarnej a Polsce naliczane są miliony euro kar z tego tytułu. Z tego powodu od wielu miesięcy nie przyjęto ustaw, które pozwalałyby pracodawcom sprawdzać, czy ich pracownicy są szczepieni, mimo iż codziennie w ostatnich dniach umierało na Covid-19 500-600 osób. Ale w piątek okazało się, że w Sejmie jest większość do przegłosowania budżetu. PiS postanowił więc iść za ciosem i przetestować jeszcze raz sejmową większość w sprawie, którą uważa z symbolicznie ważną. I okazało się, że uderzenie w niezależną telewizję jest pilniejsze od rozwiązania konfliktu z UE czy niż życie tysięcy ofiar Covid-19. Najtwardszy elektorat dostał cukierka i będzie się teraz cieszył. A przy okazji Kaczyński upewnił się, że wciąż jest rozgrywającym, że wciąż może pozwolić sobie na złamanie kilku kręgosłupów.

Tyle tylko, że ustawę tę przyjęto (a ściślej odrzucono senackie weto) w najgorszym chyba możliwym terminie. Wojska rosyjskie szykują się do uderzenia na Ukrainę i cały świat wstrzymuje oddech zastanawiając się czy dojdzie do konfrontacji. Sam premier Mateusz Morawiecki objechał pół Europy szukając sojuszników w związku z planami Rosji ale też w związku z tym, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy. I właśnie w tej sytuacji PiS robi kolejny krok do wypisania się ze wspólnoty demokratycznych państw zachodnich. Najpierw sprasza do Warszawy proputinowską i antyeuropejską prawicę na szczyt, podczas którego Marine Le Pen oświadcza, że Ukraina to strefa wpływów Rosji i nie należy drażnić Kremla obiecywaniem Ukrainie, że może być częścią Zachodu. I by PiS przynajmniej coś zyskał pokazując się w tym towarzystwie, ale nie, szczyt i tak okazał się klapą, PiS na nim nic nie ugrał, w dodatku musiał się jeszcze tłumaczyć za słowa Le Pen. I w tej sytuacji PiS znów wypowiada wojnę Amerykanom, dla których nie tylko wolność słowa ale też ochrona inwestycji jest czerwoną linią. Podejmuje decyzję o tym obrażając równocześnie rząd niemiecki, jakoby rozpoczynał budowę IV Rzeszy, jak to ostatnio stwierdził Kaczyński. I z powodów wyłącznie wewnętrznego kunktatorstwa naraża na szwank nie tylko przyzwoitość – pisałem wyżej, że nie jest w stanie sobie poradzić ze znacznie pilniejszymi ustawami – ale też i geopolityczne bezpieczeństwo Polski.

Czytaj więcej

Terlecki: Dziś sukces, przyjęliśmy budżet, mamy spokojną większość, spokojne święta

No cóż, nawet jeśli to tylko próba przykrycia dezercji polskiego żołnierza (czyżby nie spodobał mu się koncert w TVP dla mundurowych) oraz bezprecedensowych podwyżek cen prądu i gazu, a ustawę ostatecznie zawetuje Andrzej Duda – to możliwe, ale wcale nie konieczne – to Jarosław Kaczyński robi wszystko by zapisać jako człowiek, który chce doprowadzić nasze sojusze do ruiny i popychać Polskę w objęcia Rosji. Historia surowo go oceni, nawet jeśli wciąż popierają go wyborcy.