A dlaczego tyle samo powinny zarabiać wszystkie pielęgniarki w Polsce? Bo przecież już od dawna nie przychodzi nam do głowy, że tyle samo powinni zarabiać np. wszyscy polscy dziennikarze albo polskie włókniarki. A przecież w PRL tak właśnie było!

Jeszcze się nie skończył kolejny (po ubiegłorocznym) festiwal żądań płacowych lekarzy, a już rusza kolejny (po ubiegłorocznym) festiwal żądań płacowych pielęgniarek. Przy czym, trzeba zaznaczyć, lekarze i pielęgniarki zachowują się zgodnie z obowiązującą w Polsce żelazną logiką, wedle której prawdziwym dyrektorem niemal wszystkich szpitali w naszym kraju i tak jest premier, czyli – od niedawna – Donald Tusk. Więc to do niego kierują swe żądania.

Jak długo jeszcze będziemy świadkami towarzyszących tym falom żądań gorszących scen – szantażowania pacjentów oraz ich rodzin groźbami odchodzenia od łóżek chorych, zwalniania się z pracy i emigracji? Ano tak długo, jak długo nie zostanie sprywatyzowany „szpital Polska”. Jak długo nie pojawią się w Polsce politycy, którzy znajdą w sobie odwagę do zamknięcia naszego hospital fiction. Szpitala fikcji, w którym wszyscy coś udają; politycy: że mamy bezpłatną służbę zdrowia; lekarze: że są grupą zawodową aż tak bardzo upośledzoną finansowo; pacjenci: że nie płacą dwa razy za to samo – raz jako podatnicy i drugi raz prywatnie.

Dopiero wówczas w dużych i małych sprywatyzowanych szpitalach dobrzy lekarze będą zarabiać dużo, źli – mało, a najgorsi stracą pracę. Podobnie będzie z pielęgniarkami. Swe ewentualne żądania płacowe będą zaś kierować do właścicieli szpitali reprezentowanych przez dyrektorów. Tak jak to się dzieje w każdym normalnym przedsiębiorstwie.

Skomentuj na blogu